Zaczęło się na spokojnie. U Gacka małym biforem. Filip nie
chciał wychodzić, więc sama się wybrałam. Oni potem do
1500 m2, zaś ja do Glam, gdzie mnie dobre 2 tygodnie
nie widziano. Rozkręciło się, przyznaję. Spotkałam też
wiele dawno nie widzianych osób. W tym V, z którym
sobie poskakałam. Rano byłam chyba też na jakimś
kebabie, bo mam zdjęcia z Olą w dziwnym miejscu.
Gdy się ocknęłam, miałam w kieszeni (za) dużo
sztućców. Wyrzuciłam je, zamówiłam taxi no i
jakoś do domu dotarłam. Było już jasno…

Wypowiedz się! Skomentuj!