Co prawda do taxi i z niej do bramy nie miałam
daleko, ale i tak przemokłam strasznie. Jakieś
oberwanie chmury czy coś. Straszne. Ale nas
to nie zniechęciło i po niewielkim biforze u
mojej przyjaciółki Gacek ruszyliśmy sobie
na miasto. Najpierw Toro, ale tam było
tym razem bardzo smutnie. I pan za
barem bardzo, bardzo niemiły. A
więc do Glam. Tam zaś impreza
jako tako, ale potem się na
Michale J rozczarowałam
zaś Michał S sobie do
mojego rachunku tipa
doliczył bez pytania.
Mimo tego, że ode
mnie 10 zł dostał
tak czy owak.
Niefajnie.

Michał sprawił, że zwątpiłam. Szkoda.

Amy i moja przyjaciółka Gacek

Wypowiedz się! Skomentuj!