Wpadłam na chwilę. I namówiłam Michauke, żeby
ze mną się wybrał. Najpierw marudził, ostatecznie
jednak się zgodził. Nie było tłoczno, więc i my
za długo nie siedzieliśmy. Tym bardziej, że jak
się na miejscu pojawiliśmy, już pierwsze
zgonowania miały miejsce ;)

Wypowiedz się! Skomentuj!