Tak sobie tłumaczę to, że na imprezie Jacka Daniel’sa nie dali mi
kuponu, który winnam była dostać przy zakupie Jack+Sprite. A
za ten kupon przy wyjściu miałam puszkę Jack Daniel’s+Ginger.
No, ale pan barman mi nie dał. Awantury o to robić przecież
nie będę, ale złe wspomnienia pozostaną. A sama impreza
bardzo udana. Najpierw się ludzie wolno schodzili, ale jak
już się zeszli, Pitu się pięknie rozkręcił oraz zaczął z nim
Frenchy śpiewać, to się naprawdę miło zrobiło :) Tak
więc zaliczam do udanych. Potem poszłam sobie na
chwilkę do Utopii, coby zobaczyć co słychać a na
sam koniec trafiłam do Glamu, bo w piątki tam
czasem bywa młodo. Było ciekawie ;)

Wypowiedz się! Skomentuj!