Tłumnie się przenieśliśmy do Utopii. Żwawym krokiem
przeszliśmy na Jasną, by tam świętować dalej. Ja od
razu wiedziałam, że muzycznie będzie świetnie, grać
bowiem mieli Hugo, Moondeckowa i Monky. Co
oznacza, że bez wahania i bez zastrzeżeń można
się było spodziewać tego, co najlepsze. Tak też
było. A że przy okazji znajomi mieli jakieś tam
ciotodramy, to już inna sprawa. Gorze, że się
niektóre z nich dość poważne wydały… Nic
to jednak, impreza trwa dalej. Dodam, że
moja przyjaciółka Gacek (złego słowa o
niej nie powiem) i Anatol spali u mnie
tej nocy/tego dnia. Daliśmy radę!

Doskonały duet didżejski…

Moondeck i Hugo

Tłum ludzi w Utopii

Szaleństwo było!

Anatol rano u mnie
na tle „Różowego Odbytu”
Wypowiedz się! Skomentuj!