Rachel Kushner
„Mars Room”

To nie jest opowieść o więzieniu. To historia o nieodwracalności decyzji, o błędach życiowych, o skazaniu przez los i o tym, że amerykański sen to blaga.

Gdy zapowiadano w Polsce wydanie „Mars Room”, wszyscy podbijali przede wszystkim temat kobiecego więzienia i tego, jak dobrze zostało ono w tej książce przedstawione. Tak, to prawda, jest sporo tego więziennego realizmu. Ale po produkcjach takich jak „Orange is the new black” i innych, ten aspekt wydał mi się osobiście mniej interesujący.

Romy Hall zostaje skazana na podwójną karę dożywocia i osadzona w żeńskim zakładzie karnym w Stanville. Pozostawia za sobą San Francisco z lat młodości, zmienione już nie do poznania, klub ze striptizem Mars Room, w którym zarabiała na życie, i siedmioletniego syna Jacksona, nad którym opiekę przejęła jej matka. Tak opisać można sytuację, w której zaczyna się opowieść.

Najciekawszą dla mnie jednak rzeczą jest po pierwsze przedstawienie USA nie jako kraju, gdzie każdy ma szansę zrealizować sen „od pucybuta do milionera” a raczej jako miejsca, gdzie urodzenie determinuje, co się z tobą dalej będzie dziać. Urodziłeś się w biednej rodzinie? Pewno trafisz do więzienia. Jesteś czarny? Pewno trafisz do więzienia. Masz pecha być osobą trans? Pewno trafisz do więzienia. Poziom predestynacji życiowej jest zaskakująco prawdziwie wysoki.

O tych wyborach, o tych decyzjach i o tym sytuacjach, które „nominują” Cię do bycia tu a nie gdzieś indziej czyta się chyba najlepiej.

Inna sprawa to tragiczny obraz systemu więziennictwa w USA, który działa tak, jak działa i który należałoby drastycznie zmienić. Nic takiego się jednak nie dzieje, na nic takiego nie ma szans. Przeludnione, źle zarządzane, powoli mielące swoje sprawy placówki są skazane na to, że dziać się będzie w nich źle. W „Mars Room” odnajdujemy opisy tego, co dokładnie trawi od środka więzienia w USA.

Powieść nie jest wartka – nie taki jest cel autorki. Ale pozwala dokładnie zgłębić to, co kryje się w umysłach bohaterów. I chyba dlatego właśnie ją Wam polecam.

Rachel Kushner „Mars Room”

tłumaczenie: Magdalena Koziej
wydawca: W.A.B., 2019

Wypowiedz się! Skomentuj!