Zaczęło się od tego, że Filip wpadł do mnie. Dawno się w sumie
nie widzieliśmy. Więc po pysznym jedzeniu przyjechaliśmy do
Meliny. Pół-żartem, pół-serio Marcinek napisał coś a propos
imprezy. A o imprezach się ze mną nie żartuje. Wpadliśmy
do niego i do jego współlokatorki. Poszła wódeczka czy
też dwie. No a potem Glam. Marcinek co prawda
gdzieś przepadł ze znajomym, ale my bawiliśmy
się nieźle. Sporo wypiłam. Wróciliśmy szybko
w zasadzie i spaliśmy do 9:00. Taka noc.

Wypowiedz się! Skomentuj!