Nagle się pojawiła impreza. Ale ja nie odmawiam. Tak
więc do Karola wpadłam chętnie. Dość spokojnie
było, ale to był dopiero przedsmak imprezy, co
się dalej dziać miała. Było, oczywiście, „Sto lat”
i prezenty. Było dobre jedzenie (którego ja
nie mogę jeść…) no i było trochę, ma się
rozumieć, wygłupów :) A Gasiaspyrka
w tym różowym wdzianku była super!

Wypowiedz się! Skomentuj!