Marcinek wpadł. Tak pogadać, ale też i dlatego, że nadszedł
wieczór, gdy mogłam pić. Ja i moja Pravda Vodka. Marcin
zaś wpadł z Grand Marinerem oraz wódką orzechową. I
widział Bóg, że było dobre. Posiedzieliśmy za długo, tak
że Marcinek ostatnie padł i usnął w opuszczonym już
pokoju po Michale. Następnego dnia rano ledwo
mi się wstać udało po tak małej ilości snu. No a
potem dzień już zleciał ;) Czyli: wróciłam! :)

Wypowiedz się! Skomentuj!