Tak sobie myślę, że bycie moim fryzjerem… tfu, znaczy stylistą fryzur!, nie jest łatwe. Jestem osobą kapryśną, niezdecydowaną w kwestii włosów, oczekującą spektakularnych efektów i do tego niedoceniającą finansowo. Wiem o tym, pogodziłam się z tym. Zwalam wszystko na fryzjerską traumę z dzieciństwa, gdy mama zawsze sprawiała, że miałem wyrzuty sumienia po powrocie z salonu fryzjerskiego, bo wyglądałem „nie tak”.
Ale Afera Fryzjera daje radę. A dokładniej: Marcin, czyli jej właściciel, daje radę. Znosi mnie, moje niezdecydowanie i za mnie podejmuje wszystkie decyzje w kwestii włosowej. Uśmiechnięta pani Ewa na recepcji, miła obsługa, fajna atmosfera na miejscu, ładnie przygotowany salon… A i ceny nie są złe. A dla tych, co im za drogo, są promocje. Fajny, dobrze przemyślany salon fryzjerski ze zżytą obsługą i dobrym nastawieniem do klienta. Dlatego polecam.

Wypowiedz się! Skomentuj!