Room 13, Bank Club i Utopia. W Room 13 grał Monky i mimo
wczesnej pory było naprawdę fajnie. Muszę przyznać, że zebrał
się tam tłum lubiący mocniejsze granie. To dobrze! A mnie na
miejscu jakaś kobieta podrywała. Tańczyła wkoło, wiła się,
„przypadkiem” dotykała… No poważnie? Mnie? Czy ja aż
tak źle wyglądałam tej nocy?! Potem z Monkym i jakimiś
jego znajomymi przenieśliśmy się do Banku, gdzie noc
należała do Moondeckowej. Tam jednak po jednym
drinku postanowiliśmy przenieść się do Utopii. Na
miejscu rozmawiałam zaś w zasadzie tylko już z
djami. Z Johnnym W. i z Hugo. Dużo mądrych
obserwacji i uwag. Dużo przemyśleń. Noc
nam umilał Nobis (bo na set Johnny’ego
się już spóźniliśmy). Udana noc. Oraz
mam coraz bardziej dość jakości
zdjęć mojego telefonu. Mam też
nadzieję, że w lutym będę mieć
nowy i że będzie to iPhone 5.

Wypowiedz się! Skomentuj!