W zasadzie prawie na trzeźwo spędziłam tę noc.
Ale co gorsza… nie zapłaciłam na barze. Bo
tak jakoś się z Gackiem zagadałam, że na
kebaba poszliśmy (wiem, dno!) i przez
to zupełnie zapomniałam… Nie jest to
fajne. Ale co tam, oddam. A noc
była okej, choć chłopców coś
mało tych ładnych. Szkoda.

Wypowiedz się! Skomentuj!