Najpierw zaliczyłam urodziny domówkowe, których w sumie
w planach swoich nie ujmowałam. Z kilku powodów. Ale że
tak namawiali, dzwonili i w ogóle… to myślę: wpadnę tam
na godzinkę. I stało się. Dwa czy trzy szoty i się zmyłam.
Do Glam, gdzie od 1 grał dj Monky. Musiałam wpaść
i przypilnować jak gra a poza tym, że Maciusia z nim
nie było, to generalnie jak się zachowuje ;) No i
zagrał ładnie, energetycznie, stylowo. Było też
i „One” (bez „Your Name”), co uznać należy
za sukces, bo kiedyś nie lubił ;) Spotkałam
Arka z Krakowa i Karola z Galerii. A na
sam koniec dołączył do mnie Paweł S.
Było ok. Wyszłam jakoś o 5.00

Wypowiedz się! Skomentuj!