Wkurzyłam się w piątek, że tak kiepsko impreza wypadła,
że postanowiłam opuścić moją przyjaciółkę i innych, co do
9 się wybierali (bo ja nie chcę) i poszłam sama. Już o 23
byłam w Glam. Ludzie się zbierali, kilku chłopców było
ładnych, więc powoli się rozkręcało. Miałam nadzieję
że usłyszę Pitu grającego, ale się minęliśmy jak ja już
z Glam wychodziłam. Do Galerii, bo tam miał mieć
koncert Nick Sincklair. Ale nie miał. Jakiś inny za
niego ktoś występował. Kiepsko. Potem miałam
iść do Confashion na Tofu, ale już było późno,
bo ponoć oni o 2 to już zamknięci są. Więc
prosto do Capitolu na urodziny Moondeck
i gdy tam poskakałam trochę, to znów do
Glam wróciłam jeszcze na jeden drynk.
I w ten sposób się trochę pobawiłam
i coś się działo, i jakaś emocja była.

Ciemno w Glam i na razie pustawo

Galeriowy występ cienki

Parkiet w Galerii ;)

Capitolska noc

Moondeckowa szalała ładnie!

Wymiana kart klubowych w Capitolu trwa

Znów w Glam. Cola Light się skończyła

W nocnym :)

Na drzwiach bloku…

…kotylion Pawła! :)
(widać moje odbicie)

A drugi leżał pod drzwiami
Wypowiedz się! Skomentuj!