Czyli niemalże codzienność ;) Tym razem spotkania
z dawno nie widzianymi Sebastianem-Arkiem no i
Adrianem. Sebastian ze mną zjadł (w zasadzie to
ja jadłam, on nie), dał mi piękne prezenty wprost
z Londynu (dziękuję raz jeszcze!) i udał się ze
mną do kilku miejsc, gdzie załatwiałem jakieś
formalności. Adrian zaś zaprosił mnie na
kawę, bo ponoć mi wisiał takową ;)
Czemu nie może być chłodniej? Te
spotkania od razu byłyby milsze…

Sebastian-Arek i fotka z zaskoczenia
w… Hula-Kula :)

Adrianowa fotka z zaskoczenia
w… Wayne’s Coffee
Wypowiedz się! Skomentuj!