Turnus trwa. Trzeci, przedostatni. Jest średnio. Od razu widać, że to nie moja ekipa. Siedzę w swoim pokoju, nie przebywam z resztą kadry właściwie. Czasem wieczorem z Adamem, ale on mnie męczy dość szybko. No i z Jackiem z chęcią, ale on ma Kasię swoją teraz.

Podniosła nam czynsz za mieszkanie. Od września będziemy płacić 1400 zł. Dużo, wiem. No, ale co robić? Za to zgodziła się na internet na czas określony (12 miesięcy), co obniży jego cenę o 23 zł miesięcznie. Plus zgodziła się na malowanie mieszkania (to pomysł Michała…) i na zakup i zamontowanie lapmki nad lustrem w łazience (przyda się, bo będę się lepiej widział podczas malowania).

Zajmuję się sprawami warszawskimi. Nie lubię robić tego w Rewalu. No, ale jak muszę… A poza tym – mam na to czas. Siedzę dużo sam w swoim pokoju, więc mogę np. napisać tego bloga. Chodzę też na solarium. Ostatnio dużo słonecznych dni, ale po pierwsze – nie chce mi się chodzić na plażę a po drugie – nie mam na to czasu. W ciągu dnia dużo pracy, niestety. Takich drobnych dupereli, ale jednak trzeba to zrobić. Codziennie rozdajemy za darmo jedzenie w kilku restauracjach, więc niestety jest dużo pracy w związku z tym.

Myślę o wyjeździe do Szczecina na jedną noc. Jakoś w piątek albo w sobotę – na imprezę do Inferno. A co mi tam. Jeszcze nie zaplanowałem tego do końca, ale może naprawdę to zrobię. A co mi szkodzi? W końcu wakacje są, nie? Muszę czasem się zabawić, a w Rewalu są 2 dyskoteki i jedna gorsza od drugiej. Jasne, są śmieszne i w ogóle, ale mnie po tylu latach już nawet nie chce się śmiać chyba z tego.

Zgłosiłem się jako wolontariusz do jakiegoś projektu Polskiej Fundacji im. Roberta Schumana. Coś tam o szkoleniu samorządów szkolnych w sprawach aktywności społecznej. Ciekawe może być a poza tym – zawsze jakieś nowe doświadczenie życiowe, prawda? Zobaczymy czy mnie przyjmą. Do 5 września można się zgłaszać. Dzisiaj też zajmę się powoli stypendiami i takimi tam. Czas najwyższy na to. Jak dobrze pójdzie – będę miał stypendium JP2 (bardzo na to liczę, ale średnio wierzę), stypendium socjalne (tutaj myślę, że bez problemu) i wypłatę za całoroczne koordynowanie spraw związanych z obozem dziennikarskim. Jasne, trochę pracy będzie, ale za to może mniej korków? Zobaczymy.

No i w październiku czekają mnie wybory do samorządów – na dziennikarstwie i na socjologii. Dam radę.

Jeśli idzie o trwający obóz – jest dwóch ładnych chłopców. Jeden ma 15 lat. Fajn taki, ciemna karnacja, czarne włoski, dużo biżuterii (pierścionek, sztuczny miniwarkoczyk we włosach, naszyjniczki jakieś, bransoletki), fajny i kojarzę go sprzed roku. I jest taki superdresik. Dupka wysprotowana jak nic. Szczupły, 19 lat, gładziutka klatka piersiowa. Mógłby mnie zdominować…
Oczywiście tylko w sferze marzeń. Bo obaj hetero jak nic. No, może ten pierwszy nie na 100 proc., ale on za młody, żeby samemu zdawać sobie z tego sprawę.

Zabawa trwa w najlepsze. Ostatnio była u nas „absolutna góra” najpopularniejszego tygodnika opinii w Polsce. No i jestem już na ty z naczelnym. Troszkę żeśmy se wypili, nie powiem. Poszliśmy spać po 2:30. A ja mam pobudkę o 7:12. A od dziś o 6:50. Więc nie ma lekko. Biegam codziennie rano poza ostatnimi 3 dniami. Bo miałem kontuzję. Źle stanąłem chyba i mi noga nie działa. Tzn. mam nadzieję, że od jutra już będzie działać, bo mam zamiar biec. 3 km, jak zwykle.

W Rewalu nudzić się nie można. Jeśli ktoś przyjeżdża na normalne wczasy, to codziennie wieczorem coś ma. Jak nie Lato z Radiem to Sumptuastic, Czerwone Gitary, Mandaryna, Doda, Kabaret Paranienormalni, Kryszak, Krawczyk i inne Rosiewicze. Codziennie coś. Podoba mi się to tutaj. Oczywiście mógłbym zaszpanować i z każdym z nich sobie fotkę na grono zrobić… Ale po co? Znam organizatora wszystkich tych koncertów i widzę się z nim codziennie, gdy wprowadzam za darmo jakiś dziennikarzy na koncerty. Sam nie chodzę. Mnie to już nie bawi.

Zacząłem rozmawiać z jednym gejowskim wortalem o ewentualnej współpracy. Mam pewien pomysł. Zobaczymy.

A! I nie pisałem jeszcze tutaj, że Adam z Lotniska mnie odwiedził!!! Mój serwis informacyjny już o tym doniósł, ale jakoś tutaj nie miałam okazji. No więc wpadł. Bez zapowiedzi, ot tak. W dzień przyjazdu trzeciego turnusu, ale zanim jeszcze się zjawili. To była jak narazie najmilsza niespodzianka tego lata. Tak zjawił się tego deszczowego dnia. Na 15 minut. W długiej drodze z Krakowa do Brukseli. Bardzo się ucieszyłem na jego widok. Nawet go przytuliłem i pozwoliłem się cmoknąć z tej radości. Adam jest taką jedną z najbardziej wyjątkowych osób w moim jestestwie. Właściwie się nie znamy. W sensie, że osobiście. Ale on mnie zna bardzo dobrze i czasem mnie zaskakuje tym, że tak dokładnie wie co u mnie i takie tam. Jestem pełna podziwu. Czuję z nim jakąś taką dziwną bliskość. Nie wiem czemu, to irracjonalne. Zresztą nie będę się o tym rozpisywać, żeby zaraz nie zrazić kogoś czymś. Po prostu bardzo się ucieszyłem na jego widok. Poza tym dobrze wyglądał. Ma naprawdę świetną sylwetkę. Nawet z tymi farbowanymi włosami mu do twarzy. Zresztą mam wrażenie, że on nawet w worku po ziemniakach dobrze by wyglądał. Ale to już na marginesie. Dziękuję Ci, Adamie. I powodzenia tam, daleko.

Wypowiedz się! Skomentuj!