Dni miają ostatnio w zaskakującym tempie. Niby w niedzielę miałem odpocząć a tu się okazuje, że nic z tego.
Napaleni wpadli do mnie koło 15:00. No i wyrwaliśmy się do Ikea. Odradzam korzystanie z ich „sprawdź dostępność produktu na stronie”, bo ta twierdziła, że siedzisko Snile jest podczas gdy nie ma ani jednego. Dobrze, że zadzwoniłem i sprawdziłem.

Ale przynajmniej obiadek zjadłem dobry z chłopcami. Następnym razem – it’s official – bierzemy zestaw rodzinny klopsików. Poza tym kupiłem żarówkę, bo w pokoiku mi się przepaliła. No i drugą na wszelki wypadek. No i różową narzutę, bo była w promocji. Jej minusem jest to, że nie przykrywa mi całej kanapy, ale wielkim plusem to, że jest miła w dotyku, różowa i kosztowała jedynie 9,99 zł! Łał, ale seksi!

Po Ikea poprosiłem moich kochanych Napalonych, żeby podrzucili mnie na Kickiego. Bo miałem z akademików odebrać gazetę powieloną już. Tu pojawiły się jednak komplikacje w wyniku których wylądowaliśmy u Jego Faceta w domu. Tam ja zająłem się komputerem, a chłopcy… powiedzmy, że się kąpali. Nawzajem.

Gdy już mieliśmy ruszać na Kickiego, znów zmiana planów. Zadzwonił Rasmus i jego Przemek. I przez to prosto z Pragi udaliśmy się na Wyścigi. Tam czekali na nas chłopcy (w tym niemal nieodziany Przemek owinięty w jakąś kołderkę) i pizza. Ja w ogóle ostatnio widuję dużo półnagich mężczyzn. Bo a to Przemek, a to Jeg Facet lata po mieszkaniu i szuka balsamu, a to znów Napalony coś wyskakuje żeby pokazać brzuch… No skandal nie z tej ziemi!

A! I przypomniałem sobie, że ważyliśmy się u Jego Faceta. Bo nas waga w Ikea wkurzyła. Ale już wiem, że ważę właściwie prawie 69 kg. A tak naprawdę to ciut więcej. No, ale jakby zaokrąglić do całości, to 71. A to w sumie jest prawie 70. No, a jak 70, to można uznać, że 69 bo przecież kilogram w tę czy w tamtą.
I tej seksi wersji będziemy się trzymać. Ciocia Duży eF waży 69 kg! Wow! Super, aha!

U Rasmusa posiedzieliśmy jakieś kilka chwil, ale okazało się, że do domu dotarłem koło północy. A jeszcze czekało mnie napisanie referatu na komunikowanie masowe no i złożenie i zszycie gazet. 100 egzemplarzy. Ale z racji mojego doświadczenia w obu tych czynnościach – o 1:40 było już wszystko gotowe. Tak więc poszedłem spać koło 2.

Od 6:20 na nogach. Zima jak cholera. Na szczęście wyrwałem się wcześniej z pierwszych zajęć, żeby zanieść gazetę na socjologię. Potem już nie wróciłem. I na wykład na ISie też nie idę. Muszę z godzinkę się zdrzemnąć. Dopiero na 14:00 będę na podstawach badań socjologicznych. Ostatnie ćwiczenia z tego przedmiotu. Całe szczęście.

I need some sleep!
Wow, to takie seksi, że mówię po angielsku, prawda? Wow, aha! Super.

W ramach walki o to, żeby Piotrek mi odpisywał na SMSy, zasiliłem mu konto telefoniczne.
Nie wiem jak zareaguje. Może się obrazić. Albo ucieszyć. Albo zauważyć, że to wyraźnie się flirt robi.

Wypowiedz się! Skomentuj!