Chorość, nie-radość
Czas na blotkę.
Umieram. Trzeci dzień z rzędu umieram. Mam grypę. I to nie jakąś tam sobie grypkę, tylko grypę. Dreszcze, łzawienie, temperatura… Bleee… Siedzę więc trzeci dzień z rzędu w domku. I nadrabiam zaległości filmowe. Oglądam to, co już dawno powinienem był zobaczyć, ale z różnych powodów jeszcze nie widziałem.
Chociaż tyle pożytku z tej choroby.
Zgłaszają się znów chętni na korepetycje. Całe szczęście. Szkoda tylko, że tak daleko… Wawer to jednak nie jest moja najbliższa okolica :) Ale jak trzeba, to trzeba. Człowiek nie jest taki, coby sobie na Wawer nie podjechał. No, zwłaszcza teraz by się przydało. Bo się okazało, że choroba to całkiem ciężka finansowo sprawa :) A oszczędzać nie ma z czego.
Wciąż nie mam kasy z nagrody z Rewala. Telefon.
– A możesz w tym tygodniu przyjechać po tę kasę do Łodzi? Bo wolałabym ci ją dać osobiście.
– Yyyy… no wiesz… w sumie to nie za bardzo mogę, bo właśnie leżę i grypuję.
Plan jest taki: kasa trafi do rąk Gośki W, która wpłaci ją sobie na konto, a dopiero potem przeleje na moje. A mi pozostaje czekać. W końcu już 22 września, więc chyba jakoś ten miesiąc przeżyję?
Spodziewam się gościa. W piątek koło północy ma przyjechać do Warszawy Michał Szczecin. Zostanie u mnie do niedzieli. To chyba ważna wizyta, bo musimy pogadać o kilku sprawach. A poza tym będę miał pretekst, żeby posprzątać pokój. Bo się zabałaganił ostatnio. Zwłaszcza jak ja całym dniami śpię albo leżę w łóżku.
Mógłbym też trochę poczytać. Ale nie mogę się skupić… Filmy są jednak łatwiejsze w odbiorze.
Paweł miał wczoraj urodziny. Oczywiście złożyłem życzenia przez telefon :) Muszę mu jeszcze dać obiecaną dawno płytę z 'Closer’. No i mam coś jeszcze. Niespodziankę.
Nie napiszę za wiele, bo wiele się nie dzieje. Leżę, potem wstaję, oglądam film, jem, idę spać, wstaję, biorę fervex, znów film, znów spanie, potem wstaję i znów jedzenie… Tak w kółko. Mam dość. Taka bierna choroba może być bardzo męcząca. Wczoraj trochę się mamusi kochanej żaliłem przez telefon.
I pomyśleć, że miałem w piątek iść na występ Loli Lou, a w sobotę do Utopii. Nie wspominam o tym, że przez cały tydzień miałem zaplanowany festiwal nauki. A dziś Ilona zaproponowała wyjście na koncert Stinga. Bleee… Dlaczego ja zawsze muszę być chory w takich głupich momentach?!
Wydaje mi się ponadto, że dokładnie rok temu też byłem chory. Jestem wręcz o tym przekonany. Czyli, że wszystko chyba ze mną w normie?
Eh… wracam do łóżka. Obejrzę kolejny film, zrobie sobie rosół i pójdę spać.
Chcę już wyzdrowieć! I uprzedzając „dobre rady” – nie, nie pójdę do lekarza. Bo to grypa. Nic mi na to nie da. Trzeba przeleżeć.
życzę powrotu do zdrowia :D
closer – beautiful
Tak to jest, jak człowiek się cały czas odchudza! Wszystko się jego czepia:)
Sam robisz rosół. WOW naucz mnie!!
-> justyna IS
Dziękować bardzo :)
Prawdę mówiąc, to miałem nadzieję, że komentarze o szybkim powrocie do zdrowia posypią się jak z rękawa :P
-> a doll
Wiem :) Dlatego daję Pawłowi.
-> Iguana
Nie schudłem od wakacji ani kilograma. Bo się nie odchudzam.
-> xawery
Żart? :)
Najprostsza zupa na świecie. Każdy potrafi.
Fu! Właśnie stwierdziłem, że picie czerwonego wina ( tego, co to mama chciała, żebym wypił w urodziny, ale miałem wstręt do alkoholu) przez słomkę nie jest dobrym pomysłem. Zrób sobie rosół, to dobre na wszystko ;)
Zdrowiej nam, Królowo ;)
no i jestem:)
-> Pawełek
Zrobiłem, zjadłem. Był pyszny (Ania potwierdzi, zresztą to oczywiste).
Ale obawiam się, że poza grypą mam też zapalenie oskrzeli. Zobaczymy co się z tego urodzi.
-> Miko
Och, dziękuję!
To chyba najpiękniejsze życzenia powrotu do zdrowia, jakie kiedykolwiek otrzymałem. Dziękuję, Miko.
-> Michał Szczeci
Wiem :) Zauważyłem :D
Mariusz o co chodzi z tą Lolą Lou? bo ta piosenka jest boska.
No i co z tego, że nie schudłaś:)
To teraz na pewno wyzdrowiejesz, bo w końcu rosołek jest odwiecznym mistycznym lekarstwem na wszelkie dolegliwości :D
-> Iza Szczecin
O co chodzi z Lolą Lou?!
http://www.lolalou.com – Everybody Comes to LolaWood.
-> Iguana
To, że po raz kolejny Twój argument okazał się bzurny.
-> Pawełek
Wyrażam uzasadnioną obawę, że nie pomógł. Grypa, owszem, przeszła. Ale na zapalenie oskrzeli pomóc może chyba tylko lekarz. I antybiotyk.
A może za mało jadłem rosołu???
A może (broń Boże) dodałeś kostki rosołowej!?:>
-> Pawełek
A fu! O nie!
Nie, nie, nie!
Tylko naturalne składniki wybrane osobiście przeze mnie w osiedlowym sklepie Jedynka. Nawet nie wykorzystałem możliwości zakupu gotowego bukietu warzyw określanego mianem 'Jarzyny’. Sam wybierałem pojedyncze marchewki, pietruszki i wszystkie takie.
Tak. Sam.
To w takim razie na pewno za mało!
Tak jest panie sztywna git!!!!!!!!!!
Tutaj, gadu-gadu o rosolku, a u lekarza byl?? Bo tak jakos mi sie glupio wydaje, ze zapalenie oskrzeli jest juz wystarczajacym powodem do wizyty =]
-> Pawełek
Od razu tak mówiłem :)
-> Iguana
Git.
-> Olleg
Jest, czy nie jest… nieważne. Czasem po prostu nie mam czasu. Albo (i) ochoty.