Oj, tak… To były trzy dni świętowania. Oczywiście nie dla mnie. Ja zapieprzałem z aparatem fotograficznym. I udało mi się zrobić ponad 200 zdjęć, z czego pewno w gazecie pójdzie jakieś 10 :) To się nazywa niedocenianie talentu młodego fotografa.

Z Przemkiem już wszystko dobrze. Nie będę wdawał się w szczegóły. Ale tak ogólnie rzecz biorąc, to po prostu przyjąłem, że ja źle zrozumiałem jego żart, a on że posunął się z żartem za daleko. I tyle.
Bo dzwonił do mnie 2 razy ostatnio. Najpierw 1 maja, kiedy miałem jakiegoś dołka wieczorem, a potem 2 maja, gdy był w pracy. Ale po kolei.

Najpierw był dół. Sam nie wiem czemu. Nie miewam przecież dołów, a ten był nieuzasadniony, spowodowany sam nie wiem czym. Wróciłem z tych wszystkich obchodów wstąpienia do UE do domu, trochę posiedziałem i zadzwoniła Iwona. Że ona, Iga, Kasia Igi, Piotrek Hetero i Kaśka K są u niej na grilu i żebym ja też przyszedł. Ale ja już miałem dołek.
Powiedziałem, że się zastanowię i może przyjdę. Ale to było od razu mało prawdopodobne. Stwierdziłem, że przecież z grila i tak jeść nie będę (odchudzanie!) a poza tym oni będą pić, a ja z nimi pić nie będę. A nie miałem ochoty znów patrzeć jak są pijani. Nie to, żeby mi to na codzień przeszkadzało, ale po dyskotece miałem ich stanu upojenia serdecznie dosyć. Zresztą to wiązało się z Przemkiem. Byłem po dyskotece na niego zły, więc wkurzała mnie Iwona i Kaśka K jak były pijane. Już nie wspominam o tym, że w pociągu w przedziale siedziała osoba, która mnie zna, a cioty się przeginały. No, ale to już jakby mniej istotne. I teraz – co prawda już pogodzony z Przemkiem – ale miałem znów w perpsektywie spędzić z nimi pijanymi kilka godzin? Nie ma mowy.

Dodatkowo zagadał do mnie na GG… Tomek Szczecin! Tak, mój 17letni były. Że może bym wpadł do Szczecina, żeby pogadać i w ogóle. Ja wiem, że on jest hetero i on wie, że ja nadal jestem homo. Ale stwierdziłem, że chyba lepiej, żebym pozostał w jego życiu tylko wspomnieniem. Po co mu znajomość ze starszym od siebie pedałem?
Czy przeciętny hetero-siedemnastolatek potrzebuje znajomości z dziewiętnastoletnim gejem?
Więc stwierdziłem, że mu odmówię. Tym bardziej, że nie mam kiedy do Szczecina jechać.
Następnego dnia znów o to zagadał. Bo wyjaśniłem mu, że byłem nie w humorze i nie miałem ochoty gadać. No więc w niedzielę on mi pisze – przyjedź jutro do Szczecina. :) Nie ma jak.

Imprezy majowe trwają. Mój fotograf chory, ale jak przyszedłem do niego wczoraj koło 22:20, żeby zgrał zdjęcia z aparatu, to drzwi były zamknięte. Dzwonię do niego na komórkę (a miałem na koncie 1,23 zł!) i co się okazuje? Że Tomek siedzi w pubie… Na szczęście po jakiś 30 minutach przyszedł do mnie do domu i wziął ten aparat. A dziś od nowa z nim latałem. Składanie kwiatów, drugie składanie kwiatów, koncert pieśni patriotycznej, pokazy karate… Oj, działo się.
A mnie już głowa od tego boli.

Sam byłem zdziwiony swoim dołkiem. Kurcze… tak bez powodu. Tego wieczora byłem sam w domu, bo brat gdzieś ze swoją dziewczyną się kręcił po mieście, a mama poszła do cioci… też na grila. „Oj przyjdź jak wrócisz z miasta! Zjesz sobie coś… fajnie będzie.” „Nie, dzięki mamo”… Tutaj miałem w perspektywie bycie jedynym nastolatkiem i do tego jedynym trzeźwym. Fakt, że moja mama się nie upija, ale ciocia – owszem. Nie, nie… ja podziękuję.
I dołek się powiększał.
Stwierdziłem, że pójdę spać. Sen jest dobry na wszystko. I wiecie co? Pomogło :)

Za to nie zrobiłem żadnego tematu z banku. Nie ukrywam, że zajmuję się teraz przede wszystkim historią, bo mam nadzieję, że coś z XX wieku a zwłaszcza z XX wieku w Polsce trafi się na pisemnej historii. Jeśli nie – biorę tekts źródłowy. A najdziwniejsze w tym wszystkim jest, że przecież historia po 1945 jest najważniejsza dla naszego kraju – nigdy zaś się jej w szkole nie omawia. Tzn. oficjalnie, owszem, jest. Ale nikt nigdy nie wyrabia się z materiałem na tyle, żeby zdąrzyć z tym na czas.
Pani W też nie. Dzwoniłem dzisiaj do niej, pytając o pewne książki do historii, które są mi potrzebne. Ona się zadeklarowała, że opracuje mi tematy, których potrzebuję. I choć to kusząca propozycja – odmówiłem. Ja opracowując przecież się ich uczę!

Wczoraj poszedłem do Iwony wieczorem, co by pożegnać ją i całej towarzystwo warszawskie. Tak, pojechali. Co ciekawe – znalazłem u nich Kaśkę K, która nocowała u Iwony i w ogóle to spędziła z nimi sporo czasu.
Moja rozmowa z Igą:
– Iagaaaa… a czy jak przyjadę do Warszawy w czerwcu to będziemy tak bardzo dużo imprezować?
– No… dobra?
– Ale tak naprawdę duuużo i tak więcej niż zwykle i dużo więcej niż ostatnio?
– No ba!
– Okej :)
Dziś przytoczyłem ten dialog mamie. Powiedziała, że mnie zabije, jak się okaże, że nie zdałem żadnego egzaminu. Ej no… przecież imprezować będę tylko w piątki, no i soboty… No i może czasem w środę. Ewentualnie jeszcze w czwartek.

A tak poza tym to sobie właśnie uświadomiłem, że nie można imprezować więcej niż my ostatnio. Przyjechałem wtedy w środę i poszliśmy na imprezę, w czwartek ja byłem na imprezie, w piątek znów poszliśmy na imprezę a w sobotę dla odmiany też… Więc fakt faktem, że nie da rady więcej.

Właśnie dzwoniłem do Iwony. Okazało się, że dopiero dziś dotarli do Wawy, bo wczoraj imprezowali w Poznaniu. Piotrek Hetero się mocno schlał, musiały go potem kąpać. I że w ogóle to Iga ma sztucznego penisa i biła nim Iwonę, a teraz Iwona nie może zasnąć, chociaż się nawet wykąpała.
Jakby ktoś tak z boku posłuchał naszych rozmów i nas nie znał… Tak, pomyślałby, że jesteśmy nieźle pierdolnięci. A my po prostu jesteśmy pedałami :)

Wypowiedz się! Skomentuj!