Pytanie brzmi, czy w internecie wszystkie korespodencje nie są zamiejscowe a raczej pozamiejscowe. Łorewa, to taka tylko dygresja. No tak czy owak, jestem w domu rodzinnym. W sensie, że dzisiaj przyjechałem i posiedzę tutaj dobre 10 dni. Napisałbym już wszystko wcześniej, ale wczoraj mi komputer siadł…

Może wyjątkowo zacznę opowiadać wstecz. Dzisiaj jechałem oczywiście Mewą i na szczęście było dość znośnie. Chociaż muszę przyznać, ze to przedłużenie podróży o pół godziny w związku z jakąś tam modernizacją koło Poznania wcale mi się nie uśmiechało. Przeżyłem jednakowoż. Zanim dotarłem na pociąg, musiałem się oczywiście spakować i ogarnąć. Poza tym, że wykręciłem dysk z komputera, musiałem podjąć strategiczną decyzję – biorę damskie spodnie do domu czy nie. Wziąłem ostatecznie, co nie znaczy jeszcze, że będę je nosił. Nie wiem jak mama to przyjmie. Muszę się zastanowić i przeanalizować. Ogarnięcie się też nie było łatwe dodatkowo, bo minionej nocy piłem.
No tak, bez powodu w sumie. Po prostu z Michałem postanowiliśmy wypić. Nawet Piotr trochę do nas dołączył, ale tylko trochę, bo miał dzisiaj zajęcia rano czy coś tam. Swoją drogą z Piotrem nam się chyba udało przełamać taką barierę, o której pisze Goffman. W sensie, że z napiętnowanym normals nie rozmawia o piętnie, bo nie wie jak się do niego odnieść. Więc w sumie z Piotrem nigdy o naszej pederastii nie rozmawialiśmy, tak samo jak nie mówiliśmy o tym, że nasi znajomi są pederastami. A ostatnio jakoś tak wyszło. No i dzisiaj nawet coś tam Piotr z Michałem żartowali na temat obmacywania penisów. Czyli – progres. Być może przyczynkiem do takiego przełamania stał się Damian z Trójmiasta.
Który nocował u mnie od piątku. Przyjechał specjalnie na Floor-Sitting Party, jak zobaczył listę gości i ocenił ich jako bardzo atrakcyjnych. No, jakbym nie wiedział. Przecież inaczej bym nie zapraszał, prawda? Prawda. No i to właśnie podczas jego wizyty się mi komputer wyłożył. Już sprawdziłem. To musi być jakiś błąd w klastrach alokacji dysku. Czy jak to się tam nazywa. A ponieważ na gwarancji jest, to go jutro zaniosę i już. Oczywiście wszelkie dane muszą być zabezieczone. Wszystkie. Choćbym musiał za to dowolną kwotę dopłacić. Wszystkie. A jak nie potrafią, to niech spadają, sam sobie zrobię, tak jak z ostatnim dyskiem.

Miałem też spotkanie z Łukaszkiem ślicznym. Takim 18latkiem z Utopii. Ślicznym jak nic. A spotkałem się z nim, bo w piątek wyraził taką wolę po tym jak mną szargał na utopijnym parkiecie… Było bardzo miło, ale wyjaśniłem mu, że nie-e.

Wracając do Damiana… To ja go poznałem na Kongresie Obywatelskim. I jakoś tak wyszło, że jest pederastą. W sobotę spał, gdy wychodziłem do klubów. Zmęczony po piątkowej nocy, wiadomo. To znaczy, oficjalnie nie wiadomo, ale tak naprawdę wiadomo. Świadkowie, te sprawy. Nieważne. Udajemy. A w sobotę z Grzegorzem poszedłem do The Palce na to nieoficjalne otwarcie przedpremierowe. Było… dziwnie. Muzycznie jestem nie do końca przekonany. Raczej na nie. Ale klub duży, rzeczywiście. Z tym, że pederastami go nie zapełnią, więc na pewno będzie mieszany, tak jak podczas owej przedoficjalnej imprezy. Więc nie wiem czy będę tam chodził. A jak trzeba będzie płacić za wstęp 15 zł to na pewno nie. Oczywiście tam spotkałem już Napalonych. Znajomi też jacyś byli, a Damian B jest tam pracownikiem, więc wiadomo.
Potem do Utopki poszliśmy. Oj, działo się, działo. DJ RLP z radia FG dał czadu. Wymiatał. Skutecznie. Nawet ja skusiłem się na tańczenie pod konsolą w tłumie, a więc musiało być dobrze. Aż tak dobrze, że skusiłem się i wypiłem od May One’a Smirnoffa Ice. Trudno, znów alkohol. Ale tak czy owak – było bosko. Napaleni poszli wcześniej, a ja się jeszcze bawiłem. Do rana. Cudnie. Niech żyje Utopia, niech żyje Królowa Matka (która wykonała gest oznaczający „mmm, zjem cię” na mój widok, wprawiając mnie w tym w stan odegranego zakłopotania damy) i niech żyje FG DJ Radio!

Sobota mijała w ogóle w atmosferze po-FSP. Czyli sprzątanie, ogarnianie. Tylko na 15:00 poszedłem na wywiad pogłebiony z jedną Anią. Rozmowa ciekawa, dużo wnosząca. Ciekawa postać. Facet, który jeszcze nie wie na ile zmieni płeć. Czy całkiem, czy tylko sfeminizuje twarz – bo on sam jeszcze nie wie. A ma 57 lat. Ciekawie, naprawdę.

No a skoro już wspomniałem o Floor-Sitting Party… Nie sposób nie powiedzieć, że było… ciekawie. Goście licznie przybyli, stawili się w odpowiednich strojach. Wszyscy wyglądali conajmniej glamour. Naprawdę eftiwi. Bawiliśmy się chyba miło. Ciasto smakowało, bo już dawno aż tyle nie poszło. Ja miałem na sobie strój dwuznacznie dwubarwny. Miało być black and white i było. Ale nie tylko dosłownie. Bo założyłem też w przenośni – część kobiecą i część męską stroju. Była więc spódnica czarna i do tego koszulka na ramiączkach – męska. Było ciekawie. W Utopii też tak byłem i chyba wzbudziłem pewne zainteresowanie. Przy tym sam bawiłem się wyśmienicie. I dziękuję znów wszystkim, którzy na F-SP przybyli. W Utopii zauważyłem, że niektórzy – powiedzmy „mniej znajomi” – nieco unikali mojej osoby, zapewne ze względu na strój. No cóż, ich strata, skoro nie mogą mnie zaakceptować.

Mógłbym tak się cofać i cofać, aż dotarłbym do czasu poprzedniej blotki. Ale nie mam czasu, nie chce mi się, nie mam swojego archiwum teraz (bo dysk na półeczce leży zapakowany ochronnie) i ogóle nie ma to sensu.
Daję znak życia. Jestem, żyję, wyjechałem do domu.

I postaram się częściej pisać z domu, chociaż jutro mam dwie matury do zrobienia a w środę jadę do Ewy. W czwartek Kaśka chce się spotkać, potem triduum paschalne, święta… No, zobaczymy. Ale odpocznę.
A! I ważyłem się. Nie przytyłem ani kilograma. Bogu dzięki. Ale Maciek chudnie! Ja też chcę! Dieta od 1 kwietnia trwa.

Wypowiedz się! Skomentuj!