Przygotujcie, kurwa, alkohol – rzekłem właśnie do Jego Faceta. Bo jestem u niego w domu. Kupiłem Absolut Curant i dobry soczek i zaraz będziemy pić. Mam w dupie, że alkohol to nie rozwiązanie. Dzisiaj Ciocia się napierdoli,

Kurwa. Kurwa kurwa kurwa.
Chce mi się krzyczeć. I wyć.
A z drugiej strony nie chce mi się nawet gadać.

Miało być miło. Poszedłem do Barbie, fajna muzyka, Piotrek miał wpaść.
Nie wpadł. Ale jak go zobaczyłem w Uto, to złość mi przeszła.

Zdałem sobie sprawę z tego, że jestem zadurzony bez wzajemności.
Potem setki myśli, że może lepiej, że bez wzajemności – przynajmniej nie wplączę się w nic dziwnego.

Ale potem zobaczyłem Kacpra gadającego z Piotrkiem.
Ble ble ble. Nie chce mi się pisać.

Piotrek pojechał do Kacpra do domu. Pewno nie zwrócił uwagi, że powiedziałem mu „Żegnaj” zamiast „Do zobaczenia”.
Chuj by to.

I właściwie do nikogo nie mogę mieć pretensji. Ale płakać mi się chce.
Nie zrobię tego oczywiście chłopcom i płakać nie będę.

Głupi ja, pojebana sytuacja. Chce krzyczeć.

A Napalony i Jego Facet są najwspanialszymi ludźmi, jakich mogłem spotkać w Warszawie.
Chłopcy, dziękuję Wam. Ciasto to za mało. Ale więcej dać nie umiem i nie mam.

Kurwa.
I pierdolone korki o 12:00 na Marysinie wszystko komplikują. A że przełożone z soboty to odwołać nie mogę. Tym bardziej, że właśnie wydałem 60 zł na wódkę.

Ja pierdolę. Chuj by to. Nienawidzę życia w tym momencie.

Wypowiedz się! Skomentuj!