Moje nastroje są zmienne jak u kobiety w ciąży.
Albo gorzej. Jak u cioty w ciąży.

Może ja mam miesiączkę?

W chwili obecnej mam nastrój nastrojowy. Jakkolwiek głupio by to nie brzmiało.
Przez film „Prime”, piosenkę, którą dam zaraz na tło, Fervex i Piotrka.

Bo to tak powinno być, że coś się dzieje, jest super a potem… potem idziemy dalej. Move on.
Ale mało kto tak umie.

A Piotrek wysyła do mnie dziwne sygnały. Które sygnałami mogą nie być, ale ja je tak odczytuję? Bo to możliwe, znając moje zdolności. No, ale nie mogę nadinterpretować zdania o tym, że chciałoby się spędzać z kimś cały czas. Ciszę za to mogę interpretować jak chcę.

Nie chcę. Bez sensu. W ogóle nie powinienem.
SDS. Ciociu, spójrz na kartkę. Czemu ja to robię?
I pytam chyba siebie a nie Was. Bo nikt mnie oczywiście nie zaskoczy i jak zwykle będę słuchał tego samego.
Bla bla bla.

W dupie to mam.

Tak samo jak studia. Rzygam już tym, że wszyscy srają na dźwięk słowa „egzamin”. Kurwa, ileż można!?
Ja też mam egzaminy, też mam sesję. I jakbym tak popuszczał w gacie za każdym razem, mogłoby nie być ciekawo. Egzamin, to egzamin. Założenie jest takie, że idę, piszę, zdaję. A jak nie, to się uczę, idę na poprawkę i wtedy zdaję. I gdzie tu problem? Ja pierdolę.
Piersza osoba, która zacznie do mnie coś o egzaminie mówić i o tym jak to się boi albo coś w tym stylu – dostanie z półobrotu od Chucka Norrisa. Tak, ja też znam fakty z życia Chucka Norrisa. I też mnie to bawi. Ale nie w tym momencie.

W tym momencie chcę zapalić świeczkę i usnąć. Bo czuję, że zaczyna działać Fervex. Bo tak w ogóle to jestem chyba przeziębiony. I biorę pierdolony paracetamol. Czego nienawidzę! Głupi paracetamol.

Miałem ostatnio z Napalonymi najważniejszy dzień naszej znajomości. Nie mogę jeszcze powiedzieć, co się działo, gdy do nich pojechałem ostatnio. Ale wiele ważnych rzeczy. I kilka decyzji. Wróciłem do domu bardzo szczęśliwy. Nie mam teraz nastroju żeby o tym pisać. Ale było SUPER.

Korepetycji przybywa. Czas leci. Kasy ubywa. A potem przybywa. Temperatura się podnosi. A potem spada.
W tym momencie to wszystko mnie nie obchodzi.

Chcę wiedzieć czego on ode mnie chce.
Najbardziej nie lubię niejasności w relacjach.
Tak, zapytałem go! To żeby uprzedzić głupie uwagi. Ale on mówił, albo udawał, że nie wie, o co mi chodzi.

Pasmo szarych, niekończących się, nudnych dni przerywanych bardzo rzadko kolorwymi okresami, weekendami.
Time goes by so slowly for those who wait. Ja nie czekam. Nie mam na co.
Cuda nie przychodzą codziennie.

Rachael Yamagata „I Wish You Love”

I wish you bluebirds in the Spring
To give your heart a song to sing
And then a kiss, but more than this, I wish you love!

And in July a lemonade
To cool you in some leafy glade
I wish you health, and more than wealth, I wish you love!

My breaking heart and I agree
That you and I could never ever be
So with my best, my very best, I set you free!

I wish you shelter from the storm
A cozy fire to keep you warm
But most of all, When snowflakes fall, I wish you love!
But most of all, When snowflakes fall, I wish you love!

My breaking heart and I agree
That you and I could never ever be
So with my best, my very best, I set you free!

I wish you shelter from the storm
A cozy fire to keep you warm
But most of all, When snowflakes fall, I wish you love!
But most of all, When snowflakes fall, I wish you…

Wypowiedz się! Skomentuj!