Nieco zmieszany
Bo podczas pobytu w domku, przed nim jak i chwilę po nim, wiele się dzieje. Zresztą to w ogóle jest chyba sformułowanie, którego często używam.
Przede wszystkim… świetnie oddają mnie słowa nowej piosenki blogowej. Zaryzykuję zresztą stwierdzenie, że wszystkich nas charakteryzują. Ale ja nie o tym…
Bo ostatnio moje życie dość ściśle krąży wokół facetów. I to nie takich tam byle jakich facetów. Ważnych i ważniejszych dla mnie facetów.
Zacznę od Michała Szczecin. Chyba wszystko już jasne. Wyjaśniliśmy sobie wiele. To oznacza, że nasz kontakt wszedł w jakby nową fazę. Ani lepszą, ani gorszą. Inną. Jesteśmy teraz na zupełnie innej stopie. Coś się skończyło. Przeze mnie. Wiem to. Michał wysłał mi list, który przeczytałem dopiero po powrocie z domu do Warszawy. Ale jego treść poznałem wcześniej, bo widzieliśmy się w Szczecinie na imprezie w Inferno. Zresztą mogłem się domyśleć. No tak czy owak – jest chyba już dobrze. I uwierz mi, Michale, nigdy nie okłamywałem Cię w tym, co do Ciebie mówiłem i pisałem.
Po prostu coś się zmieniło. We mnie chyba.
A jeśli o imprezie szczecińskiej mowa… Przemek ma minusa. Żeby wejść do lokalu i się nie przywitać?! Gdybym go nie wyłowił na parkiecie, to pewno w ogóle byśmy słowa nie zamienili. Za to Marcin zachował honor rodziny :) No i Karol. Ale to akurat jest Karol, więc wiadomo.
Był też Maciek. Z tym swoim Łukaszem. Tak, wiem Maćku. Nie Twoim. Ale prawie Twoim. No i bardziej Twoim niż moim! A to już coś :) No a ja oczywiście z Kaśką. Bawiliśmy się nieźle… Nie. Ja bawiłem się nieźle. A Kaśka raczej słabo. No cóż, bywa i tak. Ale ja chyba zawsze w Inferno bawię się dobrze. No i nowa sala parkietowa jest niezła. Więcej wentylacji! No i wciąż brakuje pomysłu co zrobić ze starym parkietem. To takie wskazówki. Bo może ktoś z Inferno to przeczyta :)
W Inferno także spotkałem Piotrka. A Piotrek to taki ładny blondynek, z którym od dawien dawna widuję się na parkiecie w Inferno. W ogóle się nie znamy, poza przysłowiowym „cześć”. To znaczy, nie znaliśmy się. Bo postanowiłem to zmienić. Były więc rozmowy, wymiana numerów telefonów i tradycyjne „jak będę w Warszawie, to dam znać”. No to będziemy czekać, nie?
Wczoraj myślałem o Pawle. Zresztą myślę o nim dość regularnie. Tak mniej więcej codziennie.
Wczoraj minęło 5 miesięcy. Dziwnie tak. I po raz pierwszy przyznaję, że słabnie to we mnie. Myśląc o nim, już coraz mniej mam złudzeń. Wiem, że moje najdziksze marzenia nigdy się nie spełnią. I czuję, że to przygasa. Dobrym symbolem jest ognisko i płomień. Powoli drewno się dopala i przygasa. Ale…
Zdaję też sobie sprawę, że wystarczy podrzucić drewna, czy lekko podmuchać, żeby płomień znów się rozpalił maksymalnie.
Głupie to. I dziwne. Czasem nawet żałosne. A widziane z boku – śmieszne. Paweł napisał na swoim blogu ostatnio „Poza tym dziwne uczucie w środku, że coś schrzaniłem. Że niepotrzebnie stchórzyłem i skończyłem związek, który przy odrobinie dobrej woli mógł się rozwinąć„. Jak przystało na ślepo zakochanego – od razu odniosłem to do siebie. Niesłusznie oczywiście. Po chwili nadeszło opamiętanie. Przecież my się nawet od miesiąca nie widzieliśmy. Kontakt mamy mizerny, Paweł ma mało czasu. Przynajmniej dla mnie.
Ale z drugiej strony… Ja chyba nie chcę gasić ogniska.
No i jest jeszcze Grzegorz.
To już oficjalnie flirt. Rozbudowany, zwłaszcza SMSowo. Wczoraj Grzesiek odebrał mnie z dworca centralnego. Wziąłem taksówkę i pojechaliśmy do mnie… Tutaj oczywiście uruchamia się wyobraźnia wszystkich czytelników. Ale oczywiście nic z tego. Zostawiłem tylko torbę i pojechaliśmy „na miasto” coś zjeść. Skończyło się na kebebach na Świętokrzyskiej. I tyle. Bez skojarzeń jakichkolwiek.
W piątek ma do mnie wpaść na nocny maraton filmowy (taki Mały Enemef u Dużego eF). I tyle.
Odezwał się do mnie Napalony i Sebastian. Dziwnie tak. Jakoś. W sumie nie spodziewałem się więcej. Tak już chyba będzie. Things have changed.
A z rzeczy bardziej błahych… Odpocząłem w domku. Psychicznie, bo fizycznie może nie koniecznie. Rodzina oczywiście w komplecie – na urodzinach syna mojego kuzyna. Mój chrześniak starszy rośnie jak na drożdżach. Bał się mnie i przez pierwsze kilka dni był bardzo nieufny, ale potem było już zdecydowanie lepiej. To jest jednak pogodne dziecko.
Wszyscy mają się chyba dobrze. Jakoś im to życie leci. Tak jak mi.
Namówiłem chyba Panią W na to, żebyśmy kontynuowali warsztaty dziennikarskie. Muszę zmienić jednak formułę imprezy i przesuwamy ją bardziej na marzec. Mam na to półtora tygodnia. A dzisiaj rozwiesiłem w Instytucie Socjologii ogłoszenia o spotkaniu organizacyjnym gazety. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Będę padnięty po nocy filmowej z Grześkiem, ale dam radę. Potem korepetycje i będę mógł się wyspać. A wieczorem chcę iść do Barbie i do Utopii. Nie mam z kim. Ale trudno. Pójdę sam. Jestem już przecież dużą dziewczynką.
Weekend następny zaś szykuje się baaaaardzo ciekawie. Najprawdopodobniej wpadnie do nas Kaśka. Coś ma problem ze znalezieniem pociągu odpowiedniego… ale zobaczymy. No i kuzynka Anki ponoć ma być. I coś jeszcze Berenika wspominała… Eh, będzie ciężko, ale damy radę.
No i mam się spotkać z Adamem z Lubina na lotnisku. To będą dni…
Hurt – Załoga G
Tak jak Bolek i Lolek
Tytus Romek i Atomek
Dzieci z Bullerbyn
Tomek na tropach yeti
Bywa że nie jestem szczery
Czasem zwyczajnie kłamię
Jestem próżny pazerny
Dbam tylko o swoje cztery litery
Bywam małostkowy
Cyniczny i bezduszny
Osądzam bez litości
Bez serca i miłości
Chciałbym być zawsze niewinny i prawdziwy
Chciałbym być zawsze pełen wiary i nadziei
Tak jak Bolek i Lolek
Tytus Romek i Atomek
Dzieci z Bullerbyn
Tomek na tropach yeti
Tak jak król Maciuś pierwszy
Asterix i Obelix
Jak załoga G
Mcgywer i Pipi
Miewam nieczyste intencje
Łamię własne zasady
Jestem niekonsekwentny
Drażliwy i nieznośny
Nie potrafię słuchać
A sam bez przerwy gadam
Jak bym istniał tylko ja
A światem rządził szatan
Chciałbym być zawsze niewinny i prawdziwy
Chciałbym być zawsze pełen wiary i nadziei
Tak jak Bolek i Lolek
Tytus Romek i Atomek
Dzieci z Bullerbyn
Tomek na tropach yeti
Tak jak król Maciuś pierwszy
Asterix i Obelix
Jak załoga G
Mcgywer i Pipi
Tak jak Bolek i Lolek
Tytus Romek i Atomek
Dzieci z Bullerbyn
Tomek na tropach yeti
Tak jak król Maciuś pierwszy
Asterix i Obelix
Jak załoga G
Mcgywer i Pipi
Tak jak Bolek i Lolek
Tytus Romek i Atomek
Dzieci z Bullerbyn
Tomek na tropach yeti
Tak jak król Maciuś pierwszy
Asterix i Obelix
Jak załoga G
Mcgywer i Pipi
Tak jak Bolek i Lolek
Tytus Romek i Atomek
Dzieci z Bullerbyn
Tomek na tropach yeti
Tak jak król Maciuś pierwszy
Asterix i Obelix
Jak załoga G
Mcgywer i Pipi
no nareszcie jakaś pożadna muzyka na tym blogu!
ja nie wspominałam, ja oświadczyłam że duży eF bedzie miał zaszczyt goscic mnie w swym domu w dniach 11-13 listopada. przy czym bedzie miał mnie w dużym stopniu z głowy bo musze odbyć niezły tour po znajomych. :) pozdrawiaju lekko pokancerowana twoja ulubiona bohaterka życia codziennego
W tej sytuacji nie wiem, czy w ogóle powinien być mniej lub bardziej mój.
Dobrze wiesz jaki jestem, jak się zachowuje i takie tam bzdety na mój temat… i wiesz że bywam uparty i tak było i tym razem kiedy to się zaparłem i Iwonce odpisałem na sygnał a Tobie nie… tak jak Tobie nie chciało się wiele razy odbierać telefonu czy odpisywać na sms`y czy nawet spędzać z Nami czasu bo miałeś dużo do czytania…
Przykro mi po prostu, że nie jesteśmy Ci już do niczego potrzebni a przynajmniej ja bo Tomek się odezwał, ale jak sam zauważyłeś inaczej – nie wiem czy przesadzam czy nie ale nie często ląduje się u kogoś w dupie tak na prawdę nie wiedząc za co :/
Pozdrawiam i życze spokojnego i miłego końca tygodnia oraz weekendu
P.S. widzę, że niechęć do filmów Ci już przeszła :>
No to szykuje się niezła zabawa w tej stolicy :)
I znowu beze mnie! ;]
PS – A piosenka wybitnie trafna…
tylko pytanie czy nowa szczapa drewna oznacza nowego chłopaka? czy też może jakąś imprezę ze starym chłopakiem, po której znajomość pali się nowym ogniem?
-> Pan ze zdjęcia…
Wystarczyło się pojawić :)
-> xawery
Po wizycie u Pawła wiem, że na pewno nie oznacza kogoś nowego. Oznacza ułudę i niepotrzebną nadzieję. Bezpodstawną.
1,2,3 foch ;-) Hehe…
„No i Karol. Ale to akurat jest Karol, więc wiadomo.”
I nie wspomniałeś nic o koszulkach?!? ;(
Dobra piosenka.Puszczają ją dosyć często w Hormonie w Szczecinie.W Inferno nigdy nie byłam,ale bywało się tu i tam w Warszawie.Pozdrawiam!
/anafazja.blog.onet.pl/