Masz dowód? Odpadasz.
To nasza nowa dewiza, którą wraz z Napalonym przyjęliśmy przy oglądaniu ładnych chłopców. Wymyśliliśmy to w Barbie, gdzie bawiliśmy się sobotniego wieczora. Średnia wieku rzeczywiście spadła. Do takiego przyjemnego pułapu. Przyjemnego dla oka. Bo a to chłopiec w sweterku, a to szczuplutki blondynek. Och i ach, popatrzeć miło. Oczywiście zaraz oprotestował to Miłosz, który wraz z Adamem też byli z nami w Barbie. On uważa, że odpowiednia kategoria wiekowa to „Dwadzieścia +”.
Żarty żartami, ale humor skończył się, gdy wyszliśmy z Barbie (ludzi było już po prostu STANOWCZO za dużo). Bo samo pójście do Barbie, było tym mniej pewnym punktem programu. Wahaliśmy się między wieloma miejscami, ale ja miałem ochotę iść i zobaczyć, jak teraz tam miejsce wygląda.
Potem zaplanowaliśmy żelazny punkt programu. Czyli Ciotopia.
I tu największy szok. Wypowiem się na ten temat raz, a potem nie chcę o tym rozmawiać. Ja i Napaleni nie zostaliśmy wpuszczeni do Utopii. Tak. Na selekcji stał jakiś młody chłopczyk, który najwyraźniej zastępował tego wieczora Wspaniałą Daniellę i on powiedział do nas „Karta klubowa lub zaproszenia”. Na miłość boską, jaka znowu karta klubowa?! Nigdy nie miałem, nie mam i mieć nie będę. Ja wchodzę do Ciotopii bez kart klubowych. Nawet nie wiem jak takie coś wygląda. I wiedzieć nie chcę. Zdegustowani, po krótkiej rozmowie z Davidem przed wejściem do klubu, udaliśmy się do samochodu, którym potem trafiliśmy do naszych domostw.
To naprawdę straszne i upokażające. I nie przesadzając, to nie wiem jak dzisiaj zasnę.
A miałem taki dobry humor… Wszystko szło zgodnie z planem. Pomijam już sam plan sobotni, który realizowałem stuprocentowo do momentu podejścia do Uto. Wcześniej też wszystko pięknie szło.
W piątek był u mnie Grzegorz. Oczywiście musiałem go odebrać z przystanku. Potem zaczął się Mały Enemef.
Najpierw „Irreversible”. To był naprawdę mocny film. Polecam. Ale… uważajcie na siebie. Nigdy chyba nie odczuwałem takiego strachu i niepokoju po jakimkolwiek filmie. I nie jest to żaden horror ani nic takiego. Zwykły film sensacyjny. No, z elementami psychologicznymi. Ale dwie sceny sprawiają, że nie wiem czy byłbym w stanie jeszcze raz go obejrzeć.
Potem „W stronę morza”. Dużo spokojniejszy, choć na dobrą sprawę, także dość mocny film. Zdecydowanie jednak psychologiczny. Wywarł zdecydowanie mniejsze wrażenie, bo przyćmił go wcześniejszy seans.
Trzecim filmem, który po długich rozważaniach trafił „na tapetę” był „Miłosna zagrywka”. Średniej klasy amerykańska komedia romantyczna. Czy coś w tym stylu. Jednakowoż tego filmu już do końca nie widzieliśmy… Jakoś tak się bowiem stało, że się stało.
Pytanie zasadnicze brzmi, dlaczego doszło do tego, do czego doszło. I ja na nie do końca odpowiedzieć nie potrafię. Może Grzegorz mi jakoś pomoże. Po prostu najpierw zaczęliśmy się całować. Raz, drugi… A potem Grzegorz nie pojechał do domu ostatnim nocnym autobusem. Doszło między nami do pewnego nieplanowanego przeze mnie zbliżenia o charakterze erotycznym. Niezwykle przyjemnego i w ogóle bezdyskusyjnie fajnego. Co do szczegółów – są one jak zwykle zbędne. Ci co mają widzieć, wiedzą.
I raczej nie pytajcie mnie 'co z tego’ ani 'i co dalej’.
Bo dalej, to ja musiałem o 12:00 być na uczelni. Spotkanie organizacyjne nowej gazety mojego wydziału macierzystego. Przez Grzegorza spóźniłem się. Na szczęście tylko 2 minutki. Przybyło w sumie 13 osób. Czyli naprawdę nieźle. Wszystko trwało około 75 minut i przebiegało w miłej, acz konkretnej atmosferze. Póki co – jest nieźle. Plan jest taki, żeby w styczniu wydać pierwszy numer. Póki co jednak na wydziale ma być ciocho-sza. Zobaczymy jak się sprawdzi zespół redakcyjny. Jestem pełen optymizmu.
Po spotkaniu popędziłem na korepetycje na Bemowie. Spóźniłem się, ale to nic. Po godzinie ledwo wytrzymywałem. Ale dzielnie jakoś dałem radę, mimo kompletnego nieprzygotowania (znów wina Grzegorza…) i przez 90 minut uczyłem młodego człowieka języka polskiego.
Potem powrót do domu, śniadanie o 17 i krótki sen. No a potem wspomniana już impreza.
W piątek byłem też u Pawła. Wkońcu dałem mu prezent urodzinowy. Mam nadzieję, że trafny w jakiś sposób…
Posiedziałem u niego. Ale chwilkę. Szybko wypiłem herbatę i się zmyłem. Rozmowa toczyła się wokół tak zwanych „spraw życia codziennego”. I to raczej Paweł mówił. A ja chłonąłem jego słowa. Miałem ochotę zostać dłużej, ale zdałem sobie sprawę z tego, że to bez sensu. Nie ma się co łudzić, nie ma co mieć nadzieję. Maybe it’s time to grow up?
Potem jeszcze na GG zapytałem o jedno. I już wiem. Ja także jestem opisywaną przez Pawła przeszłością, z którą jest mu źle. Tym bardziej chyba najlepiej zrobię jeśli to minimum naszych kontaktów jeszcze ograniczę. Choć mam mu tyle do powiedzenia i o tyle chciałbym go zapytać. Chcenie nie wystarcza.
Kaśka przyjedzie 11 XI. Musiałem za to odmówić Berenice gościny… Po raz pierwszy i – mam nadzieję – ostatni. Po prostu wcześniej zapowiedziało się tyle osób, że przeanalizowaliśmy to i wyszło nam, że nie będziemy w stanie ich wszystkich przenocować. Pragmatyzm dnia codziennego zwyciężył z najszczerszymi zamiarami i dobrym wychowaniem.
Odwołałem też przyjazd Łukasza z Torunia dzisiaj… To byłoby zbyt nie fair. Po prostu.
Kurcze… a tak chciałem dzisiaj nawet do 5 rano poszaleć. Nawet wziąłem sporo kasy i nie chciałem się liczyć z wydatkami…
A tu – dupa blada.
Jak Ty nic nie rozumiesz… przecież chyba dość jasno przeprowadziliśmy rozmowę na gg i nie chodzi o to, że mnie boli, jak Cię widzę i że te nasze spotkania są dla mnie czymś niemiłym… chodzi o to, czego już nie odwrócę. Przeczytaj rozmowę z gg jeszcze ze 3 razy, to może do Ciebie trafi :/. A selekcjoner z Uto to Majki z Labo i jest bardzo sympatyczny.
A… byłbym zapomniał. Tak, chcenie nie wystarcza, potrzebna jest jeszcze odwaga.
stoworzony do samotnosci!!!??? a bzykasz sie!? bardzo dziwne
-> Pawełek
Właściwie to jasno nic nie powiedziałeś… Napisałeś jedynie, że to chodzi o Ciebie i Twoje sprawy wewnętrzne.
Majki może i sympatyczny, ale nie weszliśmy.
Czasami odwagę trzeba schować za zdrowym rozsądkiem.
-> sedes
Bardzo dziwne, że stali czytelnicy chowają się za głupimi pseudonimami. Zwłaszcza ci z Aster City.
Hahaha Mariola odprawiona z kwitkiem. To trzeba zapisać w kalędarzu :) Ale tak na pocieszenie to ci powiem, że mogli cie nie wpuścić np. za zbyt agresywny wygląd hahah
Dobra kurwa nie pierdol.
Buahahahahahahaha
ale jacyś dziwni ludzie się tu ostatnio wypowiadają… i w ogóle nie kulturalni…
co do „małego enemefu: nie zadajemy zbędnych pytań :)
co do nie wejścia to uważam, że daniel bywa bardziej sympatyczny od majkiego, któremu może, zupełnie zrozumiale, choć nie zakładam że tak było, uderzyła woda sodowa do głowy… choć muszę przyznać, że miał fajną fryzurkę – resztę wrażeń przemilczę :x
do pawła: chętnie poznam majkiego skoro jest sympatyczny :P
p.s. ups też mam Aster City :/
Do Jego Faceta:
Wpadaj do Trąby Bomby na aftery, to go poznasz :P
A to „Irreversible” to w oficjalnym tłumaczeniu polskiego dystrybutora to jak brzmi??
Pozdr
„nieodwracalne”
upokaż(rz)ające.
szukaj szczęścia, jak je złapiesz, trzymaj mocno. i nie patrz na to, co mówią inni. nie patrz na to, co ja napiszę. bo tak naprawdę tylko Ty wiesz, czego tak naprawdę chcesz. i dąż do tego, zawsze.
niesympatyczny majki? anbeliwybyl.. znam go z innej 'strony’.. powiedzmy ;)
współczuję. zazdroszczę. rozumiem. nie wnikam. :)
-> Maćko1984
Ja i zbyt agresywny?! Wyglądałem podobnie jak w Szczecinie ostatnio…
-> Jego Facet
Może i niekulturalni…
Nie ma zbędnych pytań.
Daniel jes boski. Wiecie, że osobiście go uwielbiam. Ja też chcę go poznać! Poznaj go a potem poznaj go ze mną :)
Dużo osób ma Aster.
-> jack
Problem jest taki: nie wiem czego chcę.
I nie wiem co jest szczęściem.
-> sebastian
A ja dziękuję. Wiesz za co.
Heh no nie ale to miało być pocieszenie, bo byś się chyba w takiej sytuacji wkurzył co?? hehe
Mojego kolegę do Inferno Mariusz nie wpuścił, bo wyglądał zbyt agresywnie – tyle, że to w 100% gej jest i się załamał biedny, że go do pedałowni nie chą wpuścić, no ale pedał Maciek pogadał z ochroniarzem jak sąsiad z sąsiadem i kolega wszedł :) ah ja to jednak jestem…
strać złudzenia, chłopie. im wcześniej tym lepiej. i wiesz o czym piszę.
thank you :)
przepraszam, że ta wymiana ma miejsce na Twoim blogu ale nie mam innego kontaktu z Pawłem => może będziemy na afterze w sobote rano :)
do Dużego eF
=> mam nadzieję, że już lepiej… i że już nie trzeba Ci nic tłumaczyć przez tel z czego trochę czasu przeleżeć przy pustej słuchawce ;)
pozdrawiam
dupa blada? ja polecam solarium. działa działa. sama sprawdzilam :)
No prosze jeden mały pezyjemny incydent, a potrafi wybić człowieka z rytmu na wiele godzin.
Co do Pawła to ja w taki sytuacjach zaprzestaję jakich kolwiek kontaktów na jakiś czas. Gdy mój stan umysłu wraca do normy mogę kontynuować znajomość.
Nie uważam się za ciotę, widocznie jestem wyjątkiem.
A ja się jęszcz nie chwaliłem :) Od dwuch dni Pedał Maciek pracuje :) i nawet jest już podrywany przez blądynę w pracy (niczym jak hetero) :P
-> Maćko
Słabe pocieszenie :)
Wiem, że pracujesz :) Czytam czasem Twojego bloga i się potrafię domyślić z opisów też trochę :PPPP
-> ktoś
Ja wohl!
-> Jego Facet
Nie przy pustej, bo słyszałeś co o AIDS mówiłem :P
-> Iza
Potwierdzam, też sprawdziłem.
-> xawery
Zasada, jaką wymyśliłem w Planie Grubej Kreski ponad rok temu mówi, że nie zapominam o starych znajomych. Chyba, że oni sami tego chcą.