No dobra. Chciałem tylko powiedzieć, że jest ciężko.
I to troszkę mnie przeraża, bo jest trudniej niż przewidywałem. Myślałem, że w ubiegłym roku miałem dużo czytania. Myliłem się. Na samej socjologii mam w tym roku tyle, że nie wiem jak sobie z tym poradzę. A do tego dochodzi dziennikarstwo. Straszne. Ilość zajęć jest do przeżycia. Ale to czytanie…
No i wiem, że będę musiał czytać. Na bieżąco, bo potem to już bym się z tego nie wygrzebał.

Tak więc pierwsze trzy dni bieżącego tygodnia spędziłem głównie na wydziałach i w bibliotekach wydziałowych. Mam już kilka grubych, poważnych i bardzo mądrych książek. Teraz czeka mnie czytanie. I to jest straszne. Powinienem rezerwować sobie kilka godzin tygodniowo na czytanie. Blee…

Oczywiście studiowanie to nie tylko książki i biblioteki. Dziennikarstwo to dla mnie teren na wskroś dziewiczy. Znam tam tylko jedną ciotę (tutaj pozdrowienia dla Andrzeja). A widzę ich zdecydowanie więcej. Jakoś tak się dziwnie złożyło, że znam już kilka osób nawet od siebie z grupy! Ha! Oczywiście facetów tylko. No, ale to chyba normalne.
Gdy tak biegam z Karowej na Krakowskie Przedmieście i w drugą stronę – widuję wieeeele ciekawych osób. I nawet, podczas jednego spaceru z Andrzejem, doszliśmy do jakże nieoryginalnego wniosku, że tutaj naprawdę jest zagłębie ciotowskie. To aż straszne, ile tam jest gejów. Tłoczą się i tłoczą.

Oczywiście spotkam znów wszystkich znajomych na socjologii. Ilonka, Marta, Hary, Krzysztof, Justyna, Iga i wszyscy ci inni. Miło znów ich widzieć. Aż sam się dziwię. No i ten, który mi nigdy cześć nie mówił, ostatnio sam do mnie zagadał. Bo on też jest równoległy i razem mamy problemy z tym samym ćwiczeniowcem. Ale damy radę.

No i latam po jakieś zaświadczenia. A to do banku, a to do ubezpieczenia. Biegam, proszę, załatwiam, zbieram…
A dziś zaniosłem do pana z mBanku wniosek i wszystkie dokumenty. W ciągu dwóch tygodni będę miał kartę kredytową. Jupi.

Spotkałem dziś Pawła też. Dziwnie tak jakoś. Nie chcę tak dziwnie. I nie chcę tego komentować.

No bo z Andrzejem to się widuję niemal codziennie. I ma szczęście, bo prawie zawsze spotkam go poza uczelnią, a obiecałem – i słowa dotrzymam – że jak spotkam go na wydziale, to cmoknę go na przywitanie. Niech nas zobaczą. On co prawda groził, że dostanę wtedy torebką, ale ja się nie boję.

Poznałem Borysa. 16latek, który ze swoim chłopakiem mijał mnie trzykrotnie w minionym tygodniu podczas spotkania z Marcinem Egde. Znalazł na gronie, napisał, podał numer i wkońcu jakoś się umówiliśmy. Miły chłopaczek. Dziecko jeszcze, ale lans działa :>
Wstępnie umówiłem się z nim i jego chłopakiem Czarkiem na wypad do Uto w piątek. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Czy Daniella wpuści mnie z nimi? Są ładni, wylansowani, uśmiechnięci, ale… czy nie za młodzi? To już w następnym odcinku serialu „Duży eF wchodzi do Utopii”!

A! I może Adam do mnie wpadnie. Adama i tak nie znacie, więc nie będę tłumaczył. Ale ja się cieszę. Wstępnie oczywiście.

Nie mam na nic czasu. Wychodzę rano, wracam o 20, dzisiaj jeszcze korki miałem. Będę teraz miał dwa razy w tygodniu. Nieźle, ale… wciąż mi mało :) Naprawdę potrzebuję kasy. Więcej kasy.
Jak to na co?! Na życie!

Jadę do domu. Kupiłem już bilet na 26 października. A powrotny na 2 listopada. Odpocznę.
Nie pisałem chyba o tym, że brat miał wypadek? Samochód do kasacji. Nic się nikomu nie stało.
Mama jedzie na pielgrzymkę jakoś w przyszłym tygodniu. I w ogóle… w domu się sporo dzieje. Już obok mnie, nie ze mną.

To wszystko jakieś takie mało istotne mi się wydaje. Napisałem kilka zdań, które nie mają znaczenia, nie niosą treści, nic nie wnoszą, niczego nie przekazują… Źle mi z tym.

’co mi dasz jeżeli nic nie czujesz?
co Ci dam jeżeli nie chcesz brać?’

To chciałem napisać.

Wypowiedz się! Skomentuj!