Kronikarska dokładność przegrwa.
Z czym? Z zamętem. W głowie dużo myśli. Czasem za dużo.

Sporo się dzieje. Napaleni zerwani. Nie ma Napalonych. Jest Tomek (d. Napalony) i Maciek (d. Jego Facet). No i Kacper z Maćkiem. Wczoraj najpierw Toro, potem Utopia. David, Robert, mnóstwo znajomych twarzy. M-why, Michał Wyścigi, Michał Surfer, Mantes, oj dużo by wymieniać. Dobra impreza.

Piotrek z Sopotu. Przyjedzie na weekend.
Kaśka K: Jak długo się znacie?
Duży F: 25 godzin.

To źle? Chcę pomagać. Daję nocleg.

O tak. Bo teraz jest okazja do bezinteresownej pomocy. Bo jak się jest w związku, to się oczekuje w zamian. Miłości głównie. Albo jej oznak, przejawów, symptomów. Chce się czegoś w zamian podświadomie. A ja już nie chcę.
Teraz.

Głupie pytania. „Wrócicie do siebie?”, „Jest jakaś nadzieja?”, „Są szanse?”
Nic nie rozumiecie :) To nie jest kwestia chcę/nie chcę. Owszem, są związki dla samej idei związku. Niektórzy szukają „faceta” albo „kogoś”. Ja nie.

„Do albumu” ks. Jan Twardowski

Nie czekaj na wzajemność
telefon i róże
gdy ciebie nie chcą
nie piszcz, nie szlochaj

najważniejsze przecież że ty kogoś kochasz

czy wiesz
że łzy się śmieją kiedy są za duże

Teraz pozostaje być. Po prostu być. I’d like to be your friend. Nic w zamian. Obiecuję.
Owszem, wbrew sobie. I co z tego? Nie zawsze w życiu jest tak, jak chcemy. Trzeba się dostosować i dawać z siebie 110% normy.

Egzaminy. No i co z tego? Czy one mają znaczenie? Jakie? Phi. Śmieszne.
Czymże jest egzamin wobec ogromu życia? Gównem. Kiedyś już mówiłem, że dzielę rzeczy w życiu na bardzo ważne i nieistotne. Nie ma nic pomiędzy. Bardzo ważnym poświęcam się w pełni. Nieistotne olewam całościowo.

Byłem u Davida. Noc z filmem. I piwem Karmi. Znowu „Bliżej”. Wszyscy próbują pocieszać. „Jesteś silny”, „Co nas nie zabije…”, „Dasz radę”, „Przeżyjesz, bo nie takie rzeczy przeżywałeś” Dajcie sobie spokój. Wiem, że przeżyję. Człowiek wiele przeżyje. Pytanie brzmi, jak potem wygląda jego życie.
Nieważne.

Dziś znów „Bliżej”. Paweł był. Pokój pachnie nim i papierosami. To żałosne, ale… Bo chciałbym, żeby tak zawsze pachniało.
Kaśka K: Co jest w miłości żałosne?
Duży F: Nadzieja.

boska_16 w komentarzach: „…dopóki będziesz myślał, że uczuciowa wiwisekcja publiczna jest tak zajebiście podniecająca i ważka- w twoim wydaniu jest żałosna jak podróba żelków haribo”
Bo ja taki jestem. Patetyczny ponadprzeciętnie. Żałośnie patetyczny. Publiczna wiwisekcja uczuciowa? To efekt uboczny. Korzystam z wynalazku pamięci zbiorowej. Zachowuję dla siebie emocje. Ulotne emocje.
A czytelnictwo i tak wzrasta. Wczoraj – czwarte miejsce w historii bloga, przedwczoraj – piąte. Kto lubi żelki Haribo?

Mama dzwoniła. Wszystko w porządku, synku? Oczywiście mamo. Bez zmian od ostatniej rozmowy.
Za to twórczy jestem ponad miarę. Strona z moją „sztuką” wzbogaciła się o kolejne prace. „Rozstanie – dzień po”, „Parada Równości”, „Fak-jur” i „Władca Much”. Wszystko żeby nie myśleć. Zająć się głupotami. Tak przecież najłatwiej.

Wiem, wiem – wrócić do normalności. Ble…

Wypowiedz się! Skomentuj!