Jadę do Łodzi już za chwilkę… Będę tam od 17:30. Nie wiem do kiedy zostanę. Chciałbym wrócić do Szczecina w niedzielę, ale pociąg mam o 6:30… nie wiem, czy po sobotnich spotkaniach/imprezach dam radę wstać. Jeśli nie, to w poniedziałek będę najpóźniej koło 14:00 w domu.

Babcia już obiecała pączki serowe specjalnie dla mnie. „No dla ciebie miałabym nie zrobić?!”
Babcia wie, że jestem jej największym smakoszem. A jednocześnie tym najbardziej wybrednym, dla którego gotowanie do wyzwanie.

Do Warszawy wracam w niedzielę 13 lutego albo dzień później – zależy jaki będę miał plan zajęć na poniedziałek.
Niestety, do tego czasu nie mam internetu. Zostaję sam ze sobą i swoimi problemami. Których dodatkowo nie potrafię zdefiniować. Może uda mi się odpocząć od tego? Uciec na chwilkę?

Do zobaczenia.

Wypowiedz się! Skomentuj!