Czwartek to ostatni dzień w szkole. Piątek wolny, bo facet z lektoratu nas zwolnił. Więc oficjalnie w czwartek skończyłem I semestr studiów. Minęło jak z bicza trzasnął. I mówię to bez jakiegoś przesadzania. Szybko zleciało i tyle. Może dlatego, że był to dość krótki czas? Zawsze męczyłem się od początku września aż do połowy lutego, a tym razem od października ledwo do połowy stycznia. Nieważne. Ważne, że już za mną.
Owszem, teraz czekają mnie egzaminy. Ale tego nigdy się nie bałem.

Po zajęciach poszliśmy z dziewczynami z wydziału i Andrzejem do Arkadii. Miał być McDonald’s. I był. Poniekąd oczywiście. Bo a to jedna idzie do Nord Fisha po coś do jedzenie, dwie kolejne do KFC i skończyło się na tym, że tylko ja z Andrzejem jedliśmy stricte najbardziej niezdrowe żarcie na świecie. Umawiaj się tu z dziewczynami… Eh. Całe szczęście, że jestem pedałem.
Oczywiście na jedzeniu nasza wizyta się nie skończyła. Potem były sklepy. Postanowiłem przecież, że coś kupię. Chciałem zmieścić się tak rozsądnie do 100 zł. I nie miałem pomysłu co za te drobne sobie kupić. Czy bluzę, czy koszulkę lub nawet dwie czy też może dołożyć więcej i rzucić się na jakieś spodnie. Stanęło na tym, że stałem się właścicielem… marynarki z kapturem. Nie będę nawet tego opisywał, ale to nietypowe połączenie marynarki z dresową bluzą. No i oczywiście w 100 zł się nie zmieściłem.

W piątek miałem zacząć się uczyć… Miałem. Ale rano najpierw postanowiłem się wydepilować, potem zrobić pranie ręczne, przygotować coś na obiad, napisać artykuł, tkóry powstawał od grudnia, odpisać na zaległe maile… Wszystko byle tylko się NIE uczyć. Oczywiście długo się tak nie da i wieczorem nadrobiłem choć tyle, że przeczytałem zaległy tekst z klasycznych teorii socjologicznych. I tyle. Ale myślę, że to i tak dużo jak na mnie.

Resztę dnia spędziłem na nic-nie-robieniu z dziewczynami. One też się uczą… W poniedziałek mam pierwszy egzamin – angielski. Muszę powtórzyć to, co zwykle czyli zdania warunkowe i mowę zależną. Na wtorek zaś muszę pouczyć się z tego nieszczęsnego KTSu.
No a całkiem wieczorem umówiłem się z Andrzejem na imprezę. Postanowiliśmy pójść do Barbie-Baru. Moje dziewczyny też miały wpaść, ale jak się dowiedziały, że wstęp płatny i to do tego 10 zł, to poszły do Rasko czy tam innego Toro. My z Andrzejem najpierw mieliśmy wpaść do Paprotki, ale przy wejściu średnio miły pan poinformował nas, że od niedawna pilnują tego, żeby osoby przed 21 rokiem życia nie wchodziły do klubu. Nie, to nie. Poszliśmy więc do Barbie. Na miejscu byliśmy chwilkę po 22. Okazało się, że jesteśmy pierwsi. No więc weszliśmy za darmo.

Impreza się rozkręcała do północy. Potem było okej. Zresztą jak zwykle z Andrzejem się kłóciliśmy o nasze poglądy na świat i życie. Starałem się dowieść tego, że ludzi da się zaszufladkować. Nie po to robi się badania opinii społecznej i badania konsumenckie, żeby ktoś się z nich wyłamywał. Każdego da się przypisać do jakiejś grupy, która ma wspólne cele i cechy. Andrzej oponował.
W klubie posiedzieliśmy do jakiejś 3… Potem namówił mnie na taksówkę! Wydałem oczywiście majątek zamiast jechać nocnym albo posiedzieć do rana… No, ale wychodzi się z klubu z tym, z kim się przyszło. Taką wyznaję zasadę i bardzo rzadko robię od niej jakiekolwiek wyjątki.

Dziś natomiast wstałem sobie koło 11, bezstresowo zacząłem dzień, aż o 13 przypomniałem sobie, że na 14 jestem umówiony z Martą z wydziału. Szybko się przyszykowałem i pojechałem do niej. Tam – rozmowa z jej ojcem, dla którego mam zrobić stronę internetową. Zajęło to chwilę, ale mam potrzebne wstępne informacje. Potem do Marty przyszedł jej chłopak Mateusz. Poznałem go nareszcie. Bo już wiele o nim słyszałem, widziałem na zdjęciach i zgodnie z oczekiwaniami – jest przystojnym niebieskookim szczupłym blondynem.
Zjedliśmy pyszny obiadek i posiedzieliśmy, pogadaliśmy o wszystkim. Pośmialiśmy się jak zwykle z tych samych ludzi, no i z nas samych przede wszystkim :)

Wróciłem do domu koło 19:30 i zastałem dziewczyny dokładnie tak samo, jak je zostawiłem rano. Czyli leżące w łóżku. Nie ma to jak kac. Dobrze, że ja nie znam tego uczucia. Jedno, co mnie zdenerwowało – były podczas mojej nieobecności na zakupach i coś tam nakupowały, a o chlebie znów nie pomyślały. Więc szybko się ubrałem i wyskoczyłem do sklepu.

Teraz powinienem się uczyć… Wiem, wiem…

Zmiana muzyki na blogu. Coś zupełnie z innej beczki.

BT – „Somnambulist Simply Being Loved”

So little time, so little time – I’m so frustrated
So little joy, so little joy – It’s complicated
So little time, so little time, time to work it on out
yeah yeah

So little joy, so little joy – It’s complicated
I feel I’m stumbling in the dark – Somnambulated
I feel my heart seekin’ the sparks, and prayin’ for love
Love love …Prayin’ for love

Simply being loved loved loved
Simply being loved loved loved
Simply being loved loved loved
is more than enough, yeah yeah
[x2]

Simply being loved, yeah yeah
is more than enough, yeah yeah
Simply being loved, yeah (is more than enough)

So little joy, so little joy – It’s complicated
So little time, so little time …to get acclimated
So little hope, so little hope, and I’m prayin’ now for love
yeah

So little time the pace has changed, but I’m still waiting
A thousand years of timeless days – Somnambulating
I’m stumbling wounded in the dark, but I’m prayin’ still for love
Love love… Prayin’ for love

Love love love …Simply be loved (love love)

Simply being loved loved loved
Simply being loved loved loved
Simply being loved loved loved
Is more than enough, yeah yeah

Simply being loved, yeah (is more than enough)

So little joy, so little joy – It’s complicated
So little time, so little time – It’s so frustrating
So little hope, so little hope, and I’m prayin’ still for love
Love love …prayin’ for love

So little hope, so little time – It’s so frustrating
I feel I’m stumbling in the dark – Somnambulated
I feel my heart seekin’ the sparks, but I’m prayin’ still for love
yeah

yeah yeah… I’m in love
yeah yeah… To simply be –

Simply being loved loved loved
Simply being loved loved loved
Simply being loved loved loved
is more than enough, yeah yeah
[x2]

Simply being loved, yeah yeah
Simply being loved, yeah yeah
Simply being loved, yeah yeah
Simply being loved, yeah

Simply being loved…is more than enough
Simply being loved…is more than enough

Wypowiedz się! Skomentuj!