Mimo tego, że za 10 godzin będę już w pociągu… Nie czuję tego. Jestem właściwie spakowany, wszystko mam załatwione, a nadal nie czuję wyjazdu. Może dlatego, że nie jest to wyjazd strickte radosny i szczęśliwy? Przecież czekają mnie egzaminy…

Wczoraj wieczorem dzwoniła kierownik wydziału eduakcji urzędu miejskiego. Pytała o to kiedy wyjeżdżam, kiedy wracam, o egzaminy i w ogóle. Po co? Ano po to, że w końcu mieliśmy się spotkać i o Warsztatach dziennikarskich pogadać. Tak, o tych, które były w lutym. No i wstępnie ustaliliśmy na dziś spotkanie.
Zadzwoniła rano i ustaliliśmy, że o 14:00 się spotkamy w urzędzie z burmistrzem i pogadamy.

Tak też się stało. Poszedłem, była Pani W i dyrektorka szkoły, w której robiłem Warsztaty. Podziękowaliśmy sobie wszyscy nawzajem. Dostalem obiecany dyktafon cyfrowy (jest super), album z fotografiami… Warszawy no i kwiatka (jest jeszcze bardziej super!). Po spotkaniu (trwało aż godzinę!) poszedłem z Panią W do pizzeri. Ale chyba pierwszy raz w historii zjedliśmy tam coś innego niż pizzę! Jakiś schab po szwajcarsku z klinami ziemniaczanymi i surówką. Dobre to. I wcale nie takie tuczące!

Dzień minął mi jednak na pakowaniu. Zrezygnowałem z brania śpiwora. Ustaliliśmy z Kaśką K, że nie będzie nam potrzebny. Mama Iwony przywiozła Wałówę, czyli torbę pełną jakiegoś żąrcia dla Iwony. Oczywiście teraz trzeba to dowieść do stolicy. Mam więc swoją wielką torbę, mniejszą torebkę, gdzie są rzeczy moje i będą też Kaśki no i wałówę… jak tu się z tym zabrać?!
Nie mówiąc, że i tak nie wziołem tomiku poezji Twardowskiego!

Nie wiem jak tam będę miał czas i ochotę na pisanie bloga. Bo jednak to nie to samo, co komputer stojący w pokoju, zawsze gotów do akcji. Więc nie wiem kiedy teraz coś napiszę. Zainteresowanych informuję, że egzaminy mam 14, 17, 18 i 25 czerwca. Jeśli przejdę do części ustnej, to będę je miał też 21 lub 22 i 29 czerwca. Od razu potem wracam do domu.

Trochę też nie chce mi się jechać. Jednak.
Z jednej strony nie ukrywam, że perspektywa pociągu pospiesznego… Poza tym na imprezę najpewniej pójdę dopiero za tydzień, bo jutro Iwona i Kaśka K nie chcą iść. Nic dziwnego. Obie się mogą dziś wybawić. Iwona pisze co prawda referat (chyba?), ale Kaśka K jest z Anką R na Ryockowisku. A ja już od dobrych dwóch tygodni się nie bawiłem. Iwona nawet jeśli dziś zajęta, to była niedawno na imprezie..

Sprawdziłem i rzeczywiście – ten pociąg to nie Świnoujście-Terespol, tylko Szczecin-Lublin. Co nie zmienia faktu, że nie jest fajny :)

Bo też mi się wyjazdu do stolicy zachciało…

Dziś jakaś dziewczyna zaczepiła mnie na GG, że chciałaby tekst mojego pożegnania absolwentów wykorzystać u siebie w szkole. I czy ja się zgadzam. No jasne, że się zgadzam. A bierz ile chcesz! Co prawda prawo autorskie chroni każdy wytwór moich rąk, ale… co mi tam! :)

Lubię czasem swoje foto zamieścić na jakiejś stronie. To podbudowuje moje ego. Bo mnie tam chwalą. Nie wiem czemu, ale to robią. I czuję się o niebo pewniej! Wiem, że nie mam powodu, ale miło czase komplementów posłuchać, prawda?

Obawiam się. O egzaminy, o spotkanie, o wszystko…
Pocieszajcie mnie, że zdam!

Aaa! Oczywiście ubezpieczyłem dziś kartę płatniczą! Teraz jak mnie obrabują z forsy wyjętej z bankomatu, albo ukradną mi kartę i ją wykorzystają zanim ją zablokuję, to mam zwrot większości pieniędzy! Za jedyne 1,70 zł miesięcznie. No na to mnie jeszcze stać. Po wakacjach i tak chyba z tego zrezygnuję. Choć z drugiej strony… w Warszawie nie jest bezpiecznie, a skoro chcę tam żyć…

No starczy już tego. Idę powoli spać. Bo już czas na mnie. Im szybciej, tym lepiej, bo się wyśpię w końcu.
Pozdrawiam wszystkich oglądaczy i czytaczy i do zobaczenia wkrótce. duzyformat.blog zaprasza zawsze. I komentujcie!!!

Wypowiedz się! Skomentuj!