Dziś na pewno dwa tematy zdominują blotkę. Jednym będzie fakt, że to już 9 kwietnia 2004, a drugim – że wczoraj był ósmy :)

No bo wczoraj przyjechał Przemek Szczecin. Umówiliśmy się, że przyjedzie busem, a ja po niego wyjdę. Puścił sygnał o umówionym czasie, wiedziałem kiedy wyjechał, więc wyszedłem na dworzec oczekiwać na busa. Spotkałem po drodze Iwonę, z którą oficjalnie się w tym momencie spotykałem (biedna mama). Poszliśmy na stację – bus już powinien być. Szukamy więc Przemka. Ja niedowidzę, więc szuka Iwona. Ona nie wie jak on wygląda, ale… szuka kogoś dobrze ubranego :)
W końcu SMS do Przemka: Gdzie jesteś?
Telefon dzwoni. Przemek wysiadł na pierwszym przystanku w mieście. I to nie jest dworzec. Przystanków jest 5. Dworzec jest ostatni. Eh… spacerek w okolice cmentarza zajmie jakieś 20 minut. Po drodze jeszcze 2 minuty opłaty za interenet (mama stwierdziła, że chociaż raz w życiu ja to mogę zrobić!) i lecę. Całe miasto trzeba przejść, żeby tam dojść. To i tak cud, że tylko 20 minut zeszło. Ale fakt faktem, że było zimno i w ogóle jakaś ta pogoda niesprzyjająca.

Ale w końcu – jest. Przemek.
Stoi biedny, zmarznięty, nie znający miasta… Plan był taki, że najpierw pójdziemy do lokalu (pizzeria albo co) a potem do mojej szkoły, co by mieć chwilę samotności. Z tego miejsca jednak do szkoły jest baaaardzo blisko, więc proponuję, że tam najpierw pójdziemy.
Nie. On chce najpierw do lokalu.
No żaden problem. Spacerek nas czekał :) Zadawałem oczywiście dużo pytań, które lubię zadawać. Pepsi czy Cola? Czy lubi ser pleśniowy? Czy – gdyby istniał wybór – wolałby być hetero czy homo? Zet czy RMF? Kontakty z ojcem?
Wszystko jedno czy Cola czy Pepsi. Nie lubi sera. Wahał się, ale hatero, bo łatwiej. Zet. Kontakty – złe.

Dotarliśmy do Zakątka, czyli mojego ukochanego miejsca spotkań. Ja wziąłem sok a on – piwo. Dębowe Mocne. To trochę przerażające :) Siedzieliśmy w Zakątku dość długo. Zamówił drugie piwo, a ja czekoladę z bitą śmietaną.
Był uroczy. Tak słodko wyglądał. Nie do końca „zrobiony” – zupełnie inaczej niż na imprezach. Lekko zmęczony po imprezie wczorajszej. Zapatrzony we mnie. Uśmiechający się. Po cichu mówiący „misiu” i „kochanie”. Taki… no słodki po prostu.
I do tego oczywiście strasznie pociągający. Walczący z nałogiem (ach, te papierosy) i powtarzający, że chciałby mnie wziąć za rękę.

Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Ja poznaję jego życie, a on – moje. Dowiaduję się, jak żyje, jak imprezuje, gdzie pracuje, czym się zajmował, co robił, z kim był. On poznaje mnie.
Świetnie się bawię. On jest zabawny, słodki, miły i uroczy.

W końcu postanawiamy iść do szkoły. Tzn. on jeszcze nie wie gdzie, ale idzie :) Przemek jest przecież nauczycielem, więc szkoła to nie jest miejsce, które jest mu jakoś szczególnie obce.
Portier otwiera drzwi. Podaje rękę – sprawiamy wrażenie dobrych znajomych. Biorę klucz od swojej sali i idziemy.
Tam – herbata, papieros. I znów rozmawiamy. Tym razem swobodniej. Nie musimy się bać, że ktoś nas usłyszy i pomyśli „pedały!” Jest naprawdę miło. I on taki… wpatrzony.
Lubię jak na mnie patrzy.
Ma ładne oczęta. Taki brudny błekit. Uprzedzając pytania – nie jest blondynem. A właściwie to jest, ale ciemnym.

Na jakąś godzinę przed czasem, kiedy trzeba było wyjść, zaczęło się przytulanie… Na przytulaniu się nie skończyło.
Po pierwsze – dokończyliśmy to, co zaczęliśmy w Arcadiu$$ie. A po drugie – zrobiłem coś, czego nigdy wcześniej nie robiłem :)
Ja wiem co. A to najważniejsze.

Potem szybko musieliśmy zmierzać na stację. Idąc jeszcze przez szkołę – co chwilę się całowaliśmy, cmokaliśmy… To było takie… szczeniackie :) Dwa szczeniaki – jeden 19letni a drugi 26letni…

Po dotarciu na stację wyszło na jaw, że nie wiem kiedy jadą busy (no co pół godziny! ale o której dokładnie…). Więc wcisnąłem go w pociąg i odjechał.
Chcę, żeby jeszcze kiedyś przyjechał.
Nie raz.

Tak, wiem – nie angażować się, bo za pół roku będę już w Warszawie.
Już?

——————

A dziś 9 kwietnia. Co roku o tej porze… mam urodziny :)
Dziewiętnaście lat temu, tego dnia mniej więcej o 17:14 moja mama krzyczała w szpitalu, wydając mnie na świat.
Tzn. nie pamiętam tego, ale tak mi wmawiają wszyscy ;)

Dziś mam 19 lat. Wszystko się od tamtej pory zmieniło. Jestem już prawie dorosły, od rou pełnoletni, kończę liceum, jestem zadowolonym ze swojego życia gejem. I choć pewne rzeczy chciałbym w swoim życiu zmienić, to nie żałuję ani jednej chwili z tych 19 lat.
Ani jednej.

I to jest moje pierwsze życzenie urodzinowe: żeby tak pozostało dalej. Żebym nie musiał niczego żałować w życiu. W tym roku życzę sobie bardzo pozytywnego zdania matury i dostania się na studia. Na które? Na wszystkie 3.
Życzę sobie, żeby moja gazeta szkolna nie upadła jak odejdę a żeby praca w tygodniku miejskim dała mi dużo satysfakcji i jeszcze więcej pieniędzy. Życzę sobie dużo miłości. Mam ją od mamy, od rodziny, od Iwony, od Ewki… ale chciałbym od kogoś, kto może stać się moim mężem w dalszym życiu.
Życzę sobie udanej współpracy z serwisem homopak.pl i wielu, wielu, wielu udanych imprez. Życzę sobie, żeby dziewiętnastka w Arcu się udała, a planowany na niedzielę wyjazd z Iwoną doszedł do skutku. Tak, życzę sobie, żeby z Przemkiem coś się ciekawego wydarzyło (ma dzisiaj do mnie zadzwonić z życzeniami) i żebym znalazł zawsze dla wszystkich i na wszystko czas.
Życzę sobie duuuuużo komentarzy na blogu i dużo kasy na urodziny.
Tradycyjnie, życzę sobie zdrowia i wytrwałości. We wszystkim.
Życzę sobie przedterminowych wyborów parlamentarnych, w których NIE wygra Samoobrona ani Liga Rodzin Polskich. Życzę sobie ustawy o rejestrowanych związkach partnerskich jak najszybciej i tego, żeby do Europarlamentu z Polski dostało się najwięcej młodych i Zielonych.
Życzę sobie tańszych kremów do depilacji albo darmowej epilacji.

No a przede wszystkim – i to najważniejsze – życzę sobie bardzo dużo pięknej wzruszającej i przemawiającej do mnie muzyki.

——————

Dziś nie przyjmuję gości, bo to Wielki Piątek. Prezent od Iwony dostałem wczoraj – atlas Warszawy! :) Przyda się na pewno!
Wszystkich chętnych pozostałych zapraszam już jutro do siebie.

Aha! Oczywiście nowa piosenka (w końcu!) w tle.

Spice Girls „Holler”

I wanna make you holler,
Imagine us together,
Don’t be afraid to be play my game,

Boy, don’t you hestitate,
I won’t be keep waiting for you,
To come and let me take,
You to my fantasy room,
You’re gonna like it there,
And all the things that I do,
I’ll treat you right all through the night,

We can do anything,
I’ll take you all the places you wanna be,
(I’ll take you there, I’ll take you there),
I’ll be your fantasy,
Everything you want you will find in me,
If you play my game,

I wanna make you holler,
And hear you scream my name,
I’ll give you rules to follow,
So you can play my game,
Imagine us together,
Me driving you insane,
You’ll give in to me,
Don’t be afraid to play my game,

So what you gonna do,
Now that I got you with me?
You gotta show me, boy,
Cos nothing comes for free,
Start from the bottom and work your way up slowly,
Don’t be afraid to play my game,

We can do all night long,
Doing things you thought you would never do,
I won’t tell anyone,
What we do it’s just for me and you,
So come and play my game,

I wanna make you holler,
And hear you scream my name,
I’ll give you rules to follow,
So you can play my game,
Imagine us together,
Me driving you insane,
You’ll give in to me,
Don’t be afraid to play my game,

I wanna make you holler,
And hear you scream my name,
I’ll give you rules to follow,
So you can play my game,
Imagine us together,
Me driving you insane,
You’ll give in to me,
Don’t be afraid to play my game,

I wanna make you holler,
I wanna make you holler,
I wanna make you holler,
I wanna make you holler,

We can do all night long,
Doing things you thought you would never do,
I won’t tell anyone,
Cos everything is just between me and you,
But gotta play my game,

I wanna make you holler,
And hear you scream my name,
I’ll give you rules to follow,
So you can play my game,
Imagine us together,
Me driving you insane,
You’ll give in to me,
Don’t be afraid to play my game.

Wypowiedz się! Skomentuj!