Firmy włączają się w Paradę Równości ale nie wszystkim się to podoba. Czy Parada jest na sprzedaż i czy już się sprzedała?

Zacznę od tego, że dyskusja na temat obecności firm na paradach i marszach pojawia się od dawna – niektóre marsze w Polsce od samego początku podkreślały, że nie chcą obecności ani polityków ani firm. Bo chcą wszystko robić oddolnie. Parada Równości, wręcz przeciwnie. Od kilku lat aktywnie zabiega o wsparcie firm. To różne strategie i każdy ma prawo uważać o nich, co tylko chce.

Ciekawa jednak dyskusja rozpoczęła się pod informacją od Kuby, pracującego w Google Polska, który opisał wydarzenie na sobotniej Paradzie Równości. Pod platformą z logo Google pojawiła się niewielka grupa osób, która oprotestować chciała udział korporacji w przemarszu i dlatego pojawiła się z hasłem „Parada Równości nie jest na sprzedaż”.

Jak sprzedawała się Parada?

Google Polska rzeczywiście na Paradzie Równości po raz pierwszy pojawiło się w 2010 roku – na EuroPride. Potem przez chwilkę ta aktywność była mniejsza, aż udała się znów dzięki współpracy na linii ja-Kuba. Dzięki temu od kilku lat Google Polska jest obecne na Paradzie Równości.

W tym roku na Paradzie Równości pojawiły się także inne firmy. Niektóre znam dobrze, bo po raz pierwszy pojawiały się kiedyś właśnie dzięki mojej z nimi współpracy – RBS, Accenture, MTV. Inne pojawiły się po raz pierwszy – Ben & Jerry’s, Netflix i inne. To zresztą trend znany na całym świecie – marki pojawiają się na marszach pride’owych i są coraz istotniejszym ich elementem.

➡ Zobacz zdjęcia i filmy z Parady Równości 2018!

By zrozumieć dlaczego tak się dzieje i czy ma to sens, musimy zastanowić się: dlaczego firmy decydują się na wspieranie postulatów środowisk LGBT. To nie jest tak, że prezes firmy X stwierdza: o, od dziś będziemy pro-LGBT, bo ja tak chcę. Ani tym bardziej nie mówi: musimy wspierać LGBT, bo prawa człowieka są dla nas ważne. Nie, nie. Firmy nie zajmują się dbaniem o prawa człowieka. Firmy zajmują się zarabianiem. Celem istnienia Google, Ben & Jerry’s, RBS, Netflixa czy innego MTV jest zarabianie pieniędzy dla ich właścicieli. Nic innego.

Zarabiając na LGBT

W latach 80. XX wieku okazało się jednak, że jest nowy sposób na zwiększenie dochodów firmy. Odpowiednie traktowanie pracowników sprawia, że są bardziej wydajni, chętniej poświęcają się dla firmy, rzadziej odchodzą z pracy, lepiej pracują zespołowo i generalnie są super. Zarządzanie różnorodnością, bo tak nazywa się ten trend, oznacza że w firmie każdy ma się czuć super, a różnorodność i inkluzywność są najważniejszymi pryncypiami. Jak to się ładnie mówi: „otwartość na różnorodność jest w DNA firmy”. To się najzwyczajniej na świecie opłaca.

➡ Dlaczego warto outować się w pracy i kto to robi w Polsce?

Od kilku lat zajmuję się pracą z firmami – aktualnie jako Pro Diversity – które chcą właśnie tą drogą iść. To, co ważne dla tych firm ale i dla środowiska LGBT, to AUTENTYCZNOŚĆ.

Co to znaczy? Z punktu widzenia osób LGBT – nie ma nic złego w tym, że jakaś korporacja chce wspierać inicjatywy LGBT pod warunkiem, że daje coś od siebie. Stąd oburzenie wszystkich, gdy Empik nagle zmienił na facebooku swoje logo na tęczowe. Empik jest firmą, która raczej kojarzy się z homofobicznymi wpadkami niż działaniem na rzecz osób LGBT. I chciał, przy okazji Parady Równości, po prostu zarobić na „tęczowym szaleństwie”. Podobnie robią niektóre firmy, które wypuszczają kartki pocztowe z parami jednopłciowymi albo koszulki z tęczowymi logotypami. To nie są działania, które wspierają jakkolwiek osoby LGBT – to są działania, które wykorzystują trudną sytuację osób LGBT do zarabiania. A na to zgody nie ma.

Autentyczne wsparcie

Firmy, które AUTENTYCZNIE angażują się w działania na rzecz osób LGBT robią dużo więcej. Weźmy dla przykładu Google Polska. Firma od lat – często bez obnoszenia się z tym – wspiera różne działania na rzecz osób LGBT. Z mojego tylko doświadczenia: współfinansowała konferencję na temat osób LGBT w miejscu pracy, organizowała z Pro Diversity u siebie spotkania nieformalne na ten temat, dzieliła się swoim doświadczeniem w tym zakresie. Credit Suisse wsparł wydanie poradników dla firm, które chcą być otwarte na osoby LGBT w miejscu pracy. MTV organizował u siebie szkolenia i ewaluację w zakresie otwartości na osoby LGBT. I tak dalej, i tak dalej. To są firmy, które AUTENTYCZNIE chcą wspierać środowisko LGBT (bo im się to opłaca) a nie tylko zarabiać na tęczy.

Gdy ja odpowiadałam za Paradę Równości, ważnym pryncypium dla nas było zaproszenie do współpracy firm – ale tylko tych, które AUTENTYCZNIE chcą działać na rzecz osób LGBT. I tylko z takimi współpracowała Parada Równości.

No i czas na odpowiedź…

Odpowiadając więc na pytanie tytułowe: tak, Parada Równości jest na sprzedaż. Każdą ideę można zaprzepaścić i sprzedać – Paradę także. Ale akurat firmy, które wymieniam i które pojawiły się w tym roku, nie są zainteresowane kupieniem Parady Równości a wsparciem jej jak i całej społeczności LGBT.

➡ Polskie firmy coraz chętniej zatrudniają osoby LGBT

Platformy firm na Paradzie Równości 2018:

Wypowiedz się! Skomentuj!