Jakoś tak się zeszło, że termin nie pasował, bo albo
już ludzie wyjechali, albo właśnie załatwiali swe
firmowe/szkolne wigilie, albo ewentualnie się
rozchorowali i w ogóle nigdzie się nie ruszali.
Ale Luke i Filip wpadli. Potem jeszcze się
do restauracji wybraliśmy. A na koniec
do Marcinka i Anatola na chwilkę też
jeszcze wpadliśmy. Ostatecznie to
wyszło całkiem fajnie, choć nic
a nic nie przypominało to tych
ubiegłoletnich wydarzeń :)

Luke w DoWoli zajada i popija

Ciasto jakie dostaliśmy a jakie do Marcinka zawieźliśmy

Wypowiedz się! Skomentuj!