Niestety, za rzadko. Ale tego dnia postanowił inaczej. Zaprosił
mnie do siebie. I wiedziałam, że będzie jedzenie. Poza dobrą
zupą-kremem (a właściwie dwoma…) przygotował też
zapiekanę w cieście francuskim oraz makaron z
wołowiną. Wszystko pyszne. Szkoda, że o
tej porze musiałam to jeść… Tym
niemniej: dziękuję pięknie!

Wypowiedz się! Skomentuj!