Po raz pierwszy w życiu zrobiłam badanie na HIV/AIDS. Muszę powiedzieć, że wbrew opowieściom moich znajomych, stres był zerowy. Wcale nie dlatego, że miałam pewność, że nie miałam szansy się zarazić (bo miałam wiele razy).

Poszłam na badanie, bo jakiś czas temu miałam zakażenie cewki moczowej. Pani doktor przypomniała mi wówczas o bardzo ważnej rzeczy. „Choroby lubią chodzić parami”. I pomyślałam, że skoro ktoś mnie gdzieś kiedyś jakoś zaraził bakterią, to mógł i wirusem. Oczywiście, świadomość w tym zakresie mam wielką – wiem, jakie zachowania są ryzykowe, jak się chronić i kiedy jest niebezpieczeństwo. Sama czasem uczę innych, jak to wygląda i rozdaję ulotki na imprezach w Melinie. Wszystko wiem.

Ale wiadomo, jak to jest. Wiedza wiedzą a życie życiem. Zdarzały się w moim życiu sytuacje ryzykowne. Nie jestem z nich dumna, ale potrafię się przyznać do błędu. Zresztą szczerze odpowiadałam też pani Kasi, która w centrum mnie odpytywała przed pobraniem krwi. No komu, jak komu ale jednak lekarzowi nie ma sensu kłamać. Po 1. oni i tak już wszystko widzieli a po 2. jednak prawidłowa diagnoza zależy czasem od tego, co wie lekarz. Więc nie ma sensu kłamać.

Wybrałam się do przychodni przy Chmielnej. Budynek nieładny, wnętrze dość brzydkie. No ale trudno, jak żyć. Sama nie poszłam – towarzyszyły mi dwie osoby (homoseksualny mężczyzna i heteroseksualna kobieta), bo jednak raźniej razem. Była mała kolejka ale dość szybko udało mi się wejść. Oczywiście, że nie każdemu łatwo idzie rozmowa z obcą osobą na tematy zdrowotne i seksualne. Ale z drugiej strony, co za problem, żeby odpowiedzieć „Tak, miałam kontakty analne bez zabezpieczenia”, „Tak, zdarzyło mi się uprawiać seks po dużej ilości alkoholu – tak, że nie pamiętam”. Taka prawda. Niechwalebna ale prawda.

Potem idzie się do pani, która krew pobiera. Strasza ale bardzo sympatyczna lekko niedosłysząca kobieta dała radę – siniaka nie ma! A u mnie łatwo o takowego. I tyle. Koniec.

Wyniki odebrać można następnego dnia – mam więc wynik. Negatywny.

Wynik mojego testu
Wynik mojego testu

Mój brak stresu wynikał chyba z tego, że no nawet, gdyby się okazało, że mam HIV/AIDS, to po pierwsze: nie jest to nic strasznego. Dziś da się żyć z wirusem. I to dość długo. A dodatkowo: państwo pomaga w tym, jak może. Jasne, nie jest to życie idealne – ale czy którekolwiek jest? Po drugie: najtrudniejsze jest pogodzenie się z tym i powiedzenie najbliższym. Ale ja raczej nie mam problemów z outowaniem się i mówieniem o sobie. Pewno napisałabym o tym na facebooku i tyle.

Więc stresu nie było.

A ponieważ weekend idzie – a to czas, gdy często zwiększa się liczba ryzykownych zachowań – zachęcam Was do testowania się! Listę punktów, gdzie można anonimowo zrobić badanie znajdziecie TUTAJ.

Wypowiedz się! Skomentuj!