Jak czytam o wyzywających strojach na Paradzie Równości to chce mi się płakać. Polscy geje są jednymi z najbardziej wstydliwych, jakich znam. Po prostu boją się swojej seksualności.

To nie będzie krótki tekst. Od razu ostrzegam. Ale za to jest też dużo zdjęć półnagich chłopców i mężczyzn.

Sprawa jest poważna i nurtuje mnie od dawna. Jak długo jeszcze geje w Polsce będą pruderyjni? Jak długo jeszcze będą się wstydzić nie tyle swojej homoseksualności, co swojej seksualności w ogóle? Skąd się wzięła nasza nienawiść do naszych ciał? No i czy coś można z tym zrobić?

Halloweenowe odkrycie

Należę do kilku facebookowych grup dla gejów i szerzej: osób LGBTQ. Nie udzielam się w nich za bardzo, ale obserwuję, co się dzieje, o czym rozmawiają i jakie są problemy i poglądy gejów z Wielkiej Brytanii czy USA. To naprawdę ciekawe.

Jedną z tych grup, która wyrosła już trochę do rangi pewnej niemalże instytucji w USA – jest Gorgeous, Gay and Twenty-something. Jak łatwo się domyślić, jest to miejsce dla dość młodych homoseksualistów, którzy rozmawiają tam o wszystkim. Ponieważ jest tam ponad 9.000 osób, cały czas coś się dzieje. Nie inaczej jest przy okazji Halloween, gdy wrzucają zdjęcia kostiumów i selfie w upiornych stylizacjach.

Specjalnie dla Was zebrałam ponad 40 zdjęć takich kostiumów. Rzućcie okiem, żeby zrozumieć, co mam na myśli:

(Części osób zamazałam oczy, bo jednak to jest zamknięta grupa i nie wiem czy chcą znaleźć się na jakiejś polskiej stronie w całej okazałości…)

Jak widzicie – są to stroje, które nazwalibyśmy wyzywającymi. Tam są one normą. W sensie, że oczywiście, że znajdą się i tacy geje, którzy są w kostiumach zakrywających całe ciała od stóp do głów – ale stanowią zdecydowaną mniejszość.

Pomyślcie teraz o polskich przebraniach w klubach, gdzie pojawiają się geje. Widać różnicę, prawda?

Naga prawda na parkiecie

Uwielbiam imprezować (wiadomo!). Dla imprez jeżdżę za granicę, odwiedzam nowe miasta, nowe kraje, nowe kontynenty (no dobra, na razie w sumie dwa kontynenty ale się liczy!). Obserwuję, co podobnego a co odmiennego jest na imprezach w klubach gejowskich w Wielkiej Brytanii, w Kanadzie, w Norwegii, w Polsce, na Ukrainie, w Czechach, w Portugalii itd.

Podobne – i to mnie zawsze strasznie bawi – są metody podrywania ale i typy osób, jakie się podywają. Starsi panowie szukający młodszych, napaleni zaćpańcy, alkoholowe trupy itd. Podobna jest muzyka – wszak żyjemy w globalnej wiosce. Podobne są drinki. Podobne wystroje (z nielicznymi wyjątkami, ma się rozumieć). I tak dalej, i tak dalej.

Ale jest jedna różnica pomiędzy Polską a innymi krajami. U nas w klubach prawie nie ma chłopców bez koszulek.

Podam przykład, który lubię. W 2012 roku byłam w Amsterdamie na imprezie Rapido XL. Olbrzymia hala wypełniona naprawdę po brzg facetami. Gorąco. Mieszają się zapachy perfum, potu, feromonów, poppersa i czegokolwiek tam jeszcze chcecie. Ścisk. Nie można przejść bez ocierania się o siebie. I w tym całym tłumie jakieś 95% ludzi nie ma na sobie koszulki. Tak jak na zdjęciach:

(Wybaczcie jakość zdjęć… Są z 2012 roku! A cała relacja do znalezienia tutaj.)

W polskim klubie facet bez koszulki jest jak atrakcja turystyczna. Zaraz zwraca na siebie uwagę i przyciąga wzrok wszystkich. I wiem, że to pewne uogólnienie, bo takie na przykład Coxy zachęca, namawia i przekonuje do rozbierania się. Ale mówimy o jednej imprezie miesięcznie w jednym polskim mieście – 10 razy w roku. Więc jako kontrargument przykład słaby.

Body shaming i piękny Jack

To, co ważne i na co warto zwrócić uwagę, to fakt, że nie wszyscy chłopcy na zdjęciach mają klasycznie piękne ciała. Niektórzy są „za grubi”, inni są „za szczupli” (tfu, nigdy nie powiem tego na głos!), jeszcze inni „za owłosieni” a inni „za mało umięśnieni”.

Tzw. body shaming, czyli wypominanie ludziom ich „niedoskonałości” jest w środowisku gejowskim dość powszechne. Spotkało na przykład absolutnie pięknego Jacka Merridew za ten filmik na YouTube:

W komentarzach ludzie hejtowali go za to, że jest za szczupły, ma za duży nos, brzydkie nogi i inne takie. Oczywiście, pisali też, że jest na pewno puszczalski. I że ma HIV. I że daje zły przykład. I że reprodukuje stereotypy o gejach. I wiele, wiele innych rzeczy, które usłyszałby na pewno także w Polsce.

Jak wszystko składa się w kupę

Polacy w ogóle mają problem z cielesnością. Wynika to, oczywiście, z tego że:

  • uwierzyliśmy, że standardy urody w czasopismach są na serio osiągalne,
  • przez dziesięciolecia nie mieliśmy kontaktu z takimi ideałami urody,
  • dawno, dawno temu wmówiono nam, że cielesność jest grzeszna,
  • obawiamy się strasznie „co inni powiedzą”.

I fakty te dotyczą nie tylko gejów ale wszystkich w Polsce. Tutaj cielesność jest czymś brudnym, złym. Wszystko, co z nią związane, powinno być ograniczone, schowane. I dlatego też dokonywana przez dyskurs prawicowy hiperseksualizacja gejów („mają ponad 400 partnerów w życiu!”) jest zarzutem. Tak jakby sam fakt posiadania iluś-tam partnerów seksualnych albo oddawania się jakimś-tam praktykom seksualnym był zły. Nie, nie. Chodzi o to, że niemalże samo uprawianie seksu, posiadanie seksualności jest już podświadomie zarzutem.

Przypomina mi się, jak kiedyś wrzuciłam na facebook bardzo queerowy plakat z napisem: „We don’t want to marry, we just wanna fuck” (nie chcemy małżeństw, chcemy się pieprzyć) i jaką dyskusję to wywołało. Że przecież małżeństwa są ważne! Że przecież nie chodzi tylko o seks! Że orientacja jest PSYCHOseksualna! I tak dalej. Tak jakby sam fakt, że ktoś chce uprawiać seks był czymś złym. I mówimy o osobach, które mnie na facebooku followują, a więc raczej – z założenia – otwartych i znających moje poglądy.

Da się pokazać klatę?

Co zrobić, żeby to zmienić? Czy da się to w ogóle zmienić? I czy jest sens to zmieniać?

Zacznę od końca. Uważam, że jest sens. Seksualność w Polsce jest tematem „śliskim” i takim, od którego się ucieka. Ale my, jako osoby LGBT, nie musimy wpisywać się w takie ograniczenia. Wszak od zawsze osoby nieheteronormatywne zmieniały to, jak działa świat – w sensie podejścia do seksualności. No bo to ukrywanie cielesności jest oczywiście częścią całego systemu heteronormatywnego – pruderyjnego, mieszczańskiego podejścia do spraw seksu. A skoro udało się nam przełamać kilka już „zasad” tego systemu, to i ta każąca ukrywać się z cielesnością jest do pokonania.

No a poza tym: jaki fajniejszy byłby świat, gdyby chłopcy czasem się trochę rozebrali! Dla nich, bo mogą być dumni ze swoich ciał – a dla pozostałych, bo mogą cieszyć się tym widokiem.

Czy da się zmienić? Jasne! Wystarczy zacząć od siebie. Jeśli brakuje ci nagości, cielesności, seksualności np. na imprezach – zdejmij swoją koszulkę, rozbierz się, pokaż trochę ciała. Bądź przykładem. Taki „mały aktywizm” lub „aktywizm dnia codziennego” jest najlepszą metodą. Weź znajomych, zróbcie to razem, pokażcie się. Tylko to może ośmielić kolejne osoby.

A, jeśli będą mówić, że w związku z tym jesteś puszczalski, łatwy, masz choroby weneryczne i ogólnie źle, to zastanów się, czy warto przejmować się zdaniem osób, które wypowiadają się na Twój temat tylko na podstawie tego, że zobaczyli Cię bez koszulki.

* * *

Oczywiście, nie mówię, że od razu wszyscy mamy latać bez koszulek. Ja wiem, że nawet gdyby od tego zależały losy świata, to z powodu swoich body issues, nie będę w stanie tak się otworzyć. I rozumiem, że niektóre osoby mogą mieć podobnie. Szanuję to. I nie chodzi o kompleksy, bo te ma przecież każdy.

Ale powiedzmy sobie szczerze: większość gejów lubi mówić, że nie lubi swojego ciała, a jak przychodzi co do czego, chętnie je „niby niechcący” pokazują. Czas to zmienić! Bądźmy dumni z naszych ciał!

Wypowiedz się! Skomentuj!