Kategorie duzyformat

Mam Rzecznika, mam rekomendację, mam zamieszanie

Piątek był bardzo imprezowy i to było super. Taki naprawdę intensywny i sympatyczny. Więc i sobota się taka zapowiadała, choć od razu wiadomo było, że to nie będzie najlepsza noc w historii. Marysia Sadowska, mimo całej sympatii do jej osoby i całego pozytywnego jej nastawienia do świata jak i ludzi do niej… no nie do końca mi pasuje w Utopii. Nie to, żeby poziom za niski czy coś. Co to, to nie. Po prostu jest za spokojna. Za chill-outowa, jak dla mnie. Ja jestem fanką mocnego uderzenia, ostrego wrzeszczącego wokalu damskiego i ogólnie kopa. A Marysia jest raczej rozbujana, raczej opływowa niż ostra.
Niemniej, wieczór się zaczął od filmu. A w zasadzie miał się zacząć od dwóch. Poszliśmy do UFA na „Queerowy maraton filmowy”. Zajebsity pomysł z rzutem wielką kostką, która mówi ile zapłacić. Mihał jako jedyny na sali wyrzucił 6, która zwalniała z opłaty. Sama idea – mega. Więc tym bardziej poszliśmy, rzuciliśmy, zapłaciliśmy i zasiedliśmy. Nie było to jednak łatwe. Zjawiła się bowiem taka pani, co ją kojarzę z jednej czy dwu debat i której nie lubię za bardzo. Jak tylko weszła, zaczęła zwracać na siebie uwagę wszystkich. Bo ona musi usiąść i musi mieć nogę do góry podniesioną, bo coś tam. No spoko. Nikt nie będzie koło niej skakał, prawda? Coś tam jej dali, miejsce znaleźli i spoko. Potem zaczęła kochać, smarkać, prychać, oddychać, wachlować się, drapać, smyrać, głaskać, szperać. Generalnie, cały czas robiła wszystko, żeby tylko odwrócić uwagę naszą od filmu i skupić na niej. Wydaje mi się, że robi to nieświadomie, ale to nie zmienia faktu, że to dość irytujące. Cały film to robiła. Calusieńki. Więc po pierwszym seansie, wyszliśmy. Co prawda drugi film zapowiadał się ciekawiej, ale nie mogliśmy tego znieść. W sensie, że ja, Tomeczek i Gacek. Mihał też był z tym nowym swoim Mateuszem, ale pojechali do niego. Rozmawiać.
My zaś, po „Raspberry Reich” ruszyliśmy na Mokotów.

Impreza zasadnicza zaczęła się u Tomeczka. Czy też u Tomeczka i Kuby69 de facto. Szczęśliwie, udało nam się Tesco zaliczyć wcześniej – kupiliśmy coś do picia a ja dodatkowo batonika musiałam zjeść, bo mnie wzięło jak się na niego spojrzałam. Zeszło się powoli towarzystwo. Amy z dziewczynami i Sebastianem. Był też Grześ, ma się rozumieć. Dość kameralnie, ale niepusto zarazem. Więc całkiem sympatycznie się szybko zrobiło. Walnęłam sobie drinka czy też dwa i ogólnie się zrobiła atmosfera luźniejsza pod koniec naszego tam siedzenia. Kuba69 panikował jak ktoś na balkon wychodził, ale jak rozlała się Cola na całym szklanym stole, to postanowił być nonkonformistą i nie wycierać tego.
Przed 2 pojechaliśmy do Utopii.
A tam – już 3. Bo zmiana czasu.

I zaraz Marysia za didżejką się pojawiła. Razem z Riccardo i Mike’iem Anthonym są bardzo zgranym zespołem i to trzeba im przyznać. Ale ja nie ogarniałam tego. To nie moje klimaty muzyczne. Poskakałam tyle, co mogłam. I wystarczy.
Sporo znajomych było, to jasne. W tym i Kamilek śliczny, który – czego zasadniczo nie wiedziałam – ma nowego stałego partnera. To miłe. Sam zapowiedział, że się będzie częściej zjawiał teraz. Z tego, co widziałam na zdjęciach później – impreza trwała nadal w najlepsze, łącznie z tym, że wokalistka wchodziła na stół didżeja. No fajnie, fajnie. Ale jak mi muzyka nie odpowiada, to się nie bawię. Nawet specjalnie postanowiłem wypić trochę alkoholu i w ten sposób znieczulić się na to, że nie grają tak, jak lubię… ale to nie działało nigdy na mnie, więc i teraz nie mogło zadziałać. Dlatego dość wcześnie wyszłam z klubu z postanowieniem, że za tydzień sobie odbijam.

Niedziela mogła zacząć się o normalnej porze. Wypełniona była relaksem (czytanie książki Baumana, „JOYa” i te pe) oraz odrobiną pracy. Miałam bowiem spotkanie w sprawie Internetowego Biuletynu Informacji Samorządowej. To taki wynalazek, który na nasz samorząd na UW narzucił kilka lat temu regulamin. Ale nikt tego wciąż nie zrobił. Że mi na tym zależy, zaprosiłem kilka osób ważnych na spotkanie i pogadaliśmy o tym. Rozmowy dość owocne, bo udało się nam jednak pewne rzeczy ustalić. Mam nadzieję, że to będzie coś, co uda mi się – jeśli nie zakończyć, to chociaż poważnie rozpocząć. IBIS to będzie taki powszechnie dostępny zbiór wszystkich aktów prawa samorządowego. A jest tego, uwierzcie mi, ogromna ilość. Sam tylko Zarząd Samorządu Studentów UW w tym roku akademickim wydał ponad 600 uchwał. A rok trwa.
Jawność i przejrzystość to dwie wartości, których wypełnianie jest dla mnie ważne.

Poszłam w poniedziałek na zajęcia, co jest pewnym osiągnięciem, bo we wtorek znów nie dotarłam. Po zajęciach, jak zawsze pasjonujących i ciekawych (odkryłam, że to chyba podczas zajęć właśnie zawsze przekraczam limity abonamentu w telefonie!), przyszłam do redakcji. Dużo jakieś drobnej roboty, zamieszania, wysyłania, odbierania, zamawiania, wpisywania. Taki intensywny dzień.
Poszłam na dyżur do Dziekana. Po wpis za egzamin. Ponieważ to warunek i ponieważ nie chciał mi dać wcześniej wpisu, załatwiłam sobie zaświadczenia, podpisy, pieczątki, informacje, wpisy, duperele… Generalnie już nie mógł się do niczego przyczepić. Wpisał mi więc ocenę (to był mój najdłużej zaliczany przedmiot…), ale stwierdził, że nie mam dwójki z ubiegłego roku wpisanej (w USOSie jest, w aktach w sekretariacie jest, w protokole z egzaminu jest, tylko w indeksie nie miałam), to mi dopisze. Nie lubi mnie, ewidentnie. A propos – moje pismo związane z dziwnymi praktykami z punktami ECTS na Wydziale Dziennikarstwa i Nauk Politycznych, zostało przekazane do pełnomocnika dziekana do tych spraw. Nie wiedziałam nawet, że ktoś taki jest!
Zaniosłam indeks od razu, żeby zostawić do rozliczenia. Najgorsze, że to 30 marca, a legitymacja ważna do 31… Nic to jednak, wcześniej nie dało rady.

Po południu, jak zawsze, korki. Ostatnio bardzo szybko udaje mi się dotrzeć na nie. Mimo że nie jadę autobusem z Uniwersytetu na Foksal, tylko pieszo idę. Ale tak to jest, że ładna pogoda sprzyja szybkiemu chodzeniu i załatwianiu spraw. No i ostatnio Tigera piję na korkach, bo mały robi zadania i ja się męczę w tym czasie. Płaci mi za to, więc nie narzekam.

To jednak nie koniec. Wrócić musiałam na UW, bo tam posiedzenie Konwentu Seniorów Parlamentu Studentów UW. I znów pojawił się problem. Bowiem wszystkie określenia dotyczące mojej osoby postanowiłam zmienić na zakończone tak jak czasowniki dotyczące rzeczowników w rodzaju nijakim. Powiedziało, zrobiło, ogłosiło. Nadinterpretowałem jednak regulamin i zrobiłem to ciut niezgodnie, więc musiałem się z tego wycofać. Dyskusja mniej jednak dotyczyła tego czy bezprawnie czy prawnie a bardziej tego, że tak nie powinienem.
Potem jeszcze rozmawiałam z szefem mojego klubu parlamentarnego po zakończeniu, gdy szliśmy razem. I też twierdzi, że nie powinienem. Bo po co. Po to, że tak czuję. Zastanawiam się czy najbliższego posiedzenia nie poprowadzę w formie żeńskiej w całości. Wtedy nikt się nie czepi, że w protokole jest właśnie w ten sposób.
Pamiętajcie, że normalizacja działa na każdym poziomie. I że „queer is not about being private, it’s about being public”.

We wtorek, jak wspomniałam, nie byłam na zajęciach. Wstyd się przyznać, ale… zaspałam. I najgorsze jest to, że zaspałam też do prof. Jacyno na dyżur. A to już mniej dobrze. No, ale niech się dzieje wola nieba. Trudno, widać tak miało być. Spokojnie więc dotarłam na 14:30, wcześniej zajmując się w domu Międzynarodowym Dniem Paris Hilton. To już 3 maja, więc pewna część przygotowań musi być poczyniona. Zaplanowałam też weekend wstępnie, bo to akurat sprawa bardzo ważna i zwłoki nie cierpiąca.
Ponieważ w redakcji siedzę tylko 2,5 godziny, to czas szybko minął. Jureczek się odezwał, że jest w okolicy i czy chcę się spotkać. Oczywiście, że tak, bo przecież Jurek jest moją miłością. Co prawda byłam umówiona w domu z fryzjerem nowym… Ale są rzeczy ważne i ważniejsze. Dlatego z radością pospacerowałam z Jureczkiem po okolicy. Wyglądał pięknie jak zawsze, a na wiosnę wyraźnie rozkwita.
Niestety, sielanka spacerów po Śródmieściu nie może trwać za długo, bo jednak do domu dotrzeć trzeba. Więc wsiadałam w jakiś tramwex i pojechałam.
Nowy fryzjer to Mateusz, z którym aktualnie Mihał się spotyka. Tam jest cała rozbudowana historia czemu on już nie pracuje w zawodzie fryzjera, ale to nie będę opowiadać. Najważniejsze, że czasem strzyże i że mnie postanowił także zrobić. No to usiadłam i się oddałam w jego ręce. Skupiony był, to przyznać trzeba. Tani, to też fakt. Ale nieidealny. No bo, jak zawsze, coś mi się nie podoba. Ale z drugiej strony, jak żyję 18 lat, tak jeszcze nigdy nie wyszłam zadowolona od fryzjera. Więc zmieścił się w normie i nie mam tak, że krzyczałam: „więcej do niego nie pójdę!”.
Ogarnęłam się jeszcze i poszłam na zakupy do Carrefoura, bo lodówka pusta a jednak kiedyś trzeba, prawda? Cały czas myślałam: dziewczyno, wyjeżdżasz w niedzielę, nie kupuj za dużo!

W środę nie poszłam do redakcji tylko na konferencję naszą patronacką na Wydział Pedagogiczny UW. Pierwszy raz na Mokotowskiej wylądowałam. I szok! Nie wiedziałam, że tam w jednym budynku jest liceum też! To ja chcę się tam uczyć, studiować! Boże, cudnie!
Na samej konferencji byłam tylko na otwarciu i przemowach. Inne obowiązki uniemożliwiały. Za to muszę podkreślić, że w związku z brakiem legitymacji podbitej, kupiłem cały bilet 20minutowy! Taki jestem uczciwy. A potem, korzystając z naprawdę pięknej pogody, przespacerowałem się z pl. Zbawiciela na Kampus Centralny. Zresztą, jak wiadomo, staram się spacerować jak najwięcej teraz. Udało mi się te (oficjalne) 3 kg zrzucić, to teraz muszę dalej, dalej. Jeszcze oficjalne 4 i będzie efekt osiągnięty. Szkoda, że akurat święta mi się przytrafiły po drodze…

W redakcji znów nie za długo, bo wyskoczyłem do profesor Siemieńskiej. Zgodziła się rekomendować mnie do stypendium, na które chcę jechać do Izraela. Superfajnie. Jeszcze jedna rekomendacja mi potrzebna.
Wyskoczyłem potem jeszcze do Dziekanatu, żeby mi pani powiedziała kiedy będę mieć rozliczony indeks i kiedy mi podbije legitymację. Spojrzała, przekonałem ją, nakleiła naklejkę :) No i zajebiście. Indeks nierozliczony co prawda jeszcze, ale za to przedłużona legitymacja. A na tym mi zależało.
Chwilę jeszcze w redakcji pobyłem… I korki. Szybko, w pośpiechu, w dziwnym miejscu… Ale generalnie daliśmy radę. Potem pognałem na kolejne, żeby jak najszybciej je zaliczyć. Musiałem, żeby potem na film zdążyć.
Do kina na Puławskiej wpadłam w ostatniej chwili. Pasyw już był, Kuba69 i Grzegorz także. Nie było tylko Maciusia z Mercer’sa, ale że przekazywałam zaproszenie jeszcze jedno koleżance naczelnego, to spoko, czekałam. Napisałam do Maciusia, a ten odpisał, że zaspał. I to nie był żart na prima aprilis. Przepraszał mnie potem cały seans.
Film całkiem udany. „Strasznie szczęśliwi” to gorzka opowieść. Taka prawdziwa z jednej strony, ale nie do wyobrażenia z drugiej. Opowieść o małym mieście. Ci, co mieszkali lub mieszkają, wiedzą jak to jest. Warto. Dobrze zrobiony film.

Potem jeszcze pojechałam na spotkanie z Maciusiem i generalnie do domu udało mi się grubo po 23 wrócić jakoś. Byliśmy w Pizza Hut, ale ja jadłam bar sałatkowy. I tak dość późno, bo przed 22… Ale trudno, kolację musiałam zjeść, bo obiad miałam o 16 jakoś. A Maciuś wyglądał tak pięknie, że szkoda gadać. Jak tu go nie kochać?!

Dzisiaj siedzę od rana w redakcji… Ale zaraz idę sobie dalej, bo jest konferencja o „Końcu męskości”. Idę, bo Jacek Kochanowski ma być – a chcę z nim przy okazji pogadać. A jutro sprawa w sądzie administracyjnym. Najlepsze, że udało mi się zaangażować w to Rzecznika Praw Studenta, a dokładniej: Parlament Studentów RP. Będzie fajnie, choć mam stresa jednak.

Wypowiedz się! Skomentuj!
Jej Perfekcyjność

Szeruj
Opublikowane przez
Jej Perfekcyjność

Ostatnie informacje

21 kwietnia 2023 ❤️

Poranny piękny chłopiec na dzień dobry codziennie tylko na JejPerfekcyjnosc.pl!

1 rok ago

20 kwietnia 2023 ❤️

Poranny piękny chłopiec na dzień dobry codziennie tylko na JejPerfekcyjnosc.pl!

1 rok ago

Urszula „Galantalala” Chowaniec (18 kwietnia 2023) – Jej Perfekcyjność zaprasza na drinka

Galantalala, czyli Urszula Chowaniec była gościnią w programie "Jej Perfekcyjność zaprasza na drinka". Grubancypantka, która…

1 rok ago

19 kwietnia 2023 ❤️

Poranny piękny chłopiec na dzień dobry codziennie tylko na JejPerfekcyjnosc.pl!

1 rok ago

18 kwietnia 2023 ❤️

Poranny piękny chłopiec na dzień dobry codziennie tylko na JejPerfekcyjnosc.pl!

1 rok ago

17 kwietnia 2023 ❤️

Poranny piękny chłopiec na dzień dobry codziennie tylko na JejPerfekcyjnosc.pl!

1 rok ago