Zaczęło się niewinnie. Jak to zwykle bywa. Wsiadłam do pociągu osobowego PolRegio, który przewiózł mnie w 15 minut z Goleniowa do stacji Szczecin Dąbie. Tam odczekałam na InterCity do Warszawy – przybył na stację punktualnie – i ruszyłam w podróż. Podróż życia, jak się potem okazało.
Pociąg IC 81100 Gałczyński sunął pięknie i bez problemów aż do momentu zbliżania się do stacji Wronki. Gdy byliśmy już blisko planowego postoju, zatrzymaliśmy się w lesie. No cóż, zdarza się – niektóre pociągi stają planowo, bo taka jest siatka połączeń w Polsce.
Jednakże ten postój trwał nieco dłużej… Po jakimś czasie otrzymaliśmy od kierownika pociągu informację z głośników. Przed nami jest pociąg PolRegio, który miał awarię i dopóki go nie usuną, nie damy rady się ruszyć. A że jest niedziela wieczór, to można było się spodziewać, że nie nastąpi to za szybko. Ludzie zaczęli więc wychodzić na międzytorze i do lasu.
Wyszłam i ja.
Na szczęście, mam Grindr. Udało się ustalić, że w pociągu jest znajomy – zgadaliśmy się i od tej pory wspólnie kontynuowaliśmy podróż. A raczej postój.
Osoby, które chciały dostać się do Poznania, miały szczęście. Po kilku godzinach przejeżdżał koło nas pociąg, który zatrzymał się na drugim torze i zabrał pasażerów ze sobą. W głowie zaświtało mi: a może wsiąść z nimi i w Poznaniu przesiąść się na inny pociąg do Warszawy? Ale nic z tego. IC 81100 Gałczyński był ostatnim tego dnia pociągiem z Poznania do stolicy.
Po kolejnych godzinach oczekiwania, kierownik pociągu przyszedł do każdego przedziału i każdego wagonu, żeby osobiście przeprosić za wszystko i wyjaśnił, że nadal czekamy aż naprawią/zabiorą pociąg przed nami. Wyjaśnił też, że nie możemy się cofnąć, bo… za nami jest zerwana trakcja kolejowa. Okazało się, że kierownik prosił PKP IC o podstawienie spalinowej lokomotywy, która nas cofnie, ale nie otrzymał na to zgody. Prosił też o załatwienie transportu zastępczego ale również mu odmówiono. Pozostało nam czekać…
Gdy spóźnienie osiągnęło już 6 godzin (!) okazało się, że lada moment powinni usunąć przeszkodę przed nami.
Nic jednak z tego. Po jakimś czasie kierownik znów przeszedł się po pociągu, żeby obwieścić, że jest problem z „połączeniem lokomotywy z jednostką” i nie wiadomo, kiedy pociąg ruszy. Pojawiła się jednak nadzieja. Ponieważ zaraz miała minąć północ (planowo miałam być w Warszawie o 22:50), na trasie pojawił się pierwszy pociąg do Warszawy. To TLK, który w Poznaniu rozczepiany jest na kierunki Kraków i Warszawa. Kierownik zaproponował nam przejście do tego pociągu.
Wahałam się do momentu, gdy zapytany wprost, kierownik pociągu doradził: przejdźcie. I tak oto przez międzytorze udało nam się przejść do pociągu TLK, gdzie zajęliśmy miejsce w przejściu jednego z wagonów wraz z dziesiątkami innych osób.
Ponieważ jednak cały czas sprawdzałam, co się dzieje na trasie – dzięki odpowiednim aplikacjom i stronom od różnych spółek PKP – zauważyłam, że nasz IC 81100 ruszył jakieś 10-15 minut po naszej przesiadce! Mając na uwadze, że musi spędzić we Wronkach jakieś 45 minut przymusowego postoju, okazało się, że jest szansa, że wyjedzie z Poznania (bo do Warszawy to jeszcze daleko!) jakieś 20 minut po TLK, który nas przewoził.
Zaproponowałam więc mojemu znajomemu, żebyśmy zostali w Poznaniu, poczekali na IC 81100 i nie mówili za głośno, że on zaraz dojedzie. W ten sposób większość ludzi pojechała TLK do Warszawy a my mieliśmy czas na zjedzenie czegoś (w IC 81100 nie było wagonu Warsu, oczywiście) i zakup wódki.
Wróciliśmy ze stacji Orlenu na dworzec Poznań Główny i jak królowe wsiedliśmy do prawie pustego IC 81100, który nadjechał do nas z ponadczterystuminutowym opóźnieniem.
Po ruszeniu, zajęliśmy miejsca w przedziale, całym dla nas. Od biednego kierownika, którego zmienić dopiero mieli na następnej stacji, dowiedzieliśmy się, że udało mu się załatwić dla kilku osób taksówki na koszt PKP IC z Poznania Głównego na lotnisko. On sam padał po 18 godzinach pracy, ale rozniósł jeszcze po pociągu butelki z wodą.
W Kutnie, na chwilę przed wysiadką w Warszawie, dostaliśmy jeszcze croissanta 7 days.
W Warszawie wysiadłam o 5:50. Miałam być o 22:50. To znaczy, że pociąg spóźnił się jakieś 7 godzin. I była to moja najdłuższa podróż pociągiem w życiu.
Wiem, że mogę dostać zwrot 50% ceny biletu (już wysłałam reklamację, ma się rozumieć), co oznacza, że zwrócą mi niecałe 30 zł za zmarnowane 7 godzin życia. Czego Wam, oczywiście, nie życzę.
Poranny piękny chłopiec na dzień dobry codziennie tylko na JejPerfekcyjnosc.pl!
Poranny piękny chłopiec na dzień dobry codziennie tylko na JejPerfekcyjnosc.pl!
Galantalala, czyli Urszula Chowaniec była gościnią w programie "Jej Perfekcyjność zaprasza na drinka". Grubancypantka, która…
Poranny piękny chłopiec na dzień dobry codziennie tylko na JejPerfekcyjnosc.pl!
Poranny piękny chłopiec na dzień dobry codziennie tylko na JejPerfekcyjnosc.pl!
Poranny piękny chłopiec na dzień dobry codziennie tylko na JejPerfekcyjnosc.pl!