Pojechałam do domu rodzinnego. Taki finał wakacji. Mama, ma się
rozumieć, naciskała. Odpoczywałam, ma się rozumieć. Jadłam za
dużo, jak zawsze. Udało mi się wyjechać do Szczecina, żeby tam
poznać wreszcie na żywo Marcina. Wszystko zgodnie z planem.
No, poza powrotem, który okazał się straszny, bo musiałam
jechać TLK. Było masakrycznie i oczywiście starszym
ludziom przeszkadzało otwarte okno a klimatyzacji
nie ma. Fatalnie. No, ale udało mi się wrócić.
|
Zawsze robię syf w pociągu |
|
Polska jest bardzo biedna |
|
Ale mamy też nowoczesne pociągi |
|
Babil. Tak prosił, żeby podpisać |
|
Nie można marnować czasu. Granty, granty. Zawsze granty |
|
Zrobiłam zakupy. Przyjadą do Meliny w poniedziałek wieczorem |
|
Moja mama lubi kubki ze śmiesznymi napisami |