Trochę niemożliwe jest opowiedzenie kilku dni w jednym fotoblo.
Nie mam jednak też ochoty rozbijać tego okresu na kilka blotek
i dlatego napiszę krótko. Jak zawsze, Święta były czasem, gdy
się mogę oderwać od życia codziennego i poszaleć. Długo
spać, nic nie robić (powinnam, ale się nie chce), ale też
i nażreć się jak świnia (przytyłam 3,5 kg). Tak więc
ten czas mija mi dobrze. Jasne, że mogłoby być
lepiej. Zawsze może być. Ale nie ma jednak
co narzekać. Odpoczęłam trochę.
|
23 grudnia na dworcu Warszawa Centralna… |
|
Kupiłam bilet w bezprzedziałowym |
|
Ponad 30 osób w wagonie nie miało miejsca (bo fizycznie one nie istniały) |
|
Zawsze na mój przyjazd mama przygotowuje mi moje różowe prześcieradło |
|
Choinka przed kościołem w centrum |
|
Sernik z herbatnikami i także czekoladą |
|
Strucla z jabłkami (średnia wyszła) |
|
Przed imprezą w Szczecinie |
|
Moja przyjaciółka pokazuje |
|
Gdzie whisky+sprite kosztuje 13 zł! |
|
Nie wiem o co chodzi z tą dziergającą panią na środku klubu. Nie ogarniam |
|
W drodze do Szczecina na pociąg do Warszawy |
|
Oczywiście, znów przedziałowy. Tym razem z kotem… |
|
W przedziale było ciepło, ale… |