Bla bla bla bla. Bla bla bla, bla bla. Bla – bla bla bla – bla, bla bla, bla.
Bo mi się nic nie chce. I nie tyle, że fizycznie mam dość, co psychicznie jestem zmęczony. Muszę już do domu. A może właśnie fakt, że myślę o tym wyjeździe sprawia, że jestem rozleniwiony. Nie wiem. W sumie to nie ma znaczenia.
Odeszły mi resztki popędu seksualnego. Aktualnie jestem pod tym względem wyjałowiony. A młodzi przystojni chłopcy dają mi tylko miłe wrażenia estetyczne.
I pomyśleć, że za kilka miesięcy mam być u szczytu swoich możliwości seksualnych.
Paweł mnie zasmuca.
BeBe też jakaś taka nie-radosna.
Martwię się o nich.
Wczoraj nic nie robiłem. Obijałem się. Wstałem późno, nie miałem żadnych planów. Cały dzień właściwie nie wychodziłem z domu. Siedziałem przy komputerze, spałem nawet chyba chwilę. Nic, kompletnie nic. Straszne to. Aż to mnie męczy.
Dopiero wieczorem David się odezwał. I zaprosił na kolację.
Nie mogłem odmówić. Pomijając fakt, że to strasznie miłe z jego strony.
Dotarłem na starówkę po 20. Jakoś trafiłem, choć po raz pierwszy byłem w jego nowym mieszkaniu.
Z kolacji zrobiła się pizza, ale ja nie byłem głodny. Obejrzeliśmy 'Elizabeth’, bo David jeszcze nie widział. A najdziwniejsze jest to, że mimo mojego szóstego już chyba seansu, cały czas odkrywam coś nowego. Śmieszne to.
Ach! No i nie mogę nie wspomnieć o pysznym jabłeczniku ;) Też był. Pogadaliśmy sobie trochę. Lubię Davida, bo on – w przeciwieństwie do kilku innych moich znajomych – nie próbuje łamać barier, które narzucam. Jak sam powiedział – „z szacunku” dla mnie. Zapomina o tym tylko jak jest pijany ;) Cosmo co prawda doradza, żeby nie wybaczać, bo „alkohol to nie wymówka”, ale chyba mają na myśli coś nowego.
W ogóle to nowy numer jest fajny. Kupiłem ostatnio i wczoraj właśnie przeczytałem. Glamour też. I zapisałem się do Klubu Glamour, i wziąłem udział w jakimś konkursie i w ogóle, i w ogóle. Och, ach, jestem taki glamour.
Wczoraj mnie to naprawdę bawiło, a dziś mam dość.
Miałem w ogóle egzamin dzisiaj. Najbardziej przejąłem się, żeby dobrze podczas niego wyglądać, bo już dawno nie pokazywałem się przed całym rokiem. No i – jak na złość? – spotkałem jedną ciotkę-utopkę. I to taką ładną. Którą często w soboty spotkam w Barbie a potem w U. Śmiesznie, bo zamilkłem, gdy nagle go zobaczyłem. I on też. Całe życie z ciotami.
Wrażenie estetyczne – miłe.
Po egzaminie miałem jechać na korki, ale stwierdziłem, że nie dam rady wrócić do domu i jeszcze na korki się dostać. Więc odwołałem, bo pogoda była fatalna. A ja nie będę się męczył, prawda? Prawda.
Strona dla protetyka właściwie skończona. Czas na kasę. Ale to po powrocie.
I idę do dentysty. Nareszcie będę miał czas i motywację [mama powtarzająca, że muszę]. Do fryzjera skoczę. Mam pomysł na mały upgrade mojej fryzury. No i warsztaty mnie czekają. Zajebiście dużo roboty, ale w zupełnie innym świecie. Daleko od autobusu 122, ciot, internetu, komputera, korepetycji, lansu.
Oczywiście mam listę rzeczy do zrobienia dla domowników i rodziny. Nagrać płytę, przywieźć Worda, wydrukować przepisy, znaleźć opracowanie, dowiedzieć się o umowie, sprawdzić podatki, bla bla bla… Ja powinienem jakieś biuro dla nich założyć. A ja mam przecież jeszcze do zaliczenia poprawkę z podstaw badań społecznych [z wieczorowych studentów zdało chyba tylko 3 – coś jest nie tak…] i zaliczyć muszę psychologię społeczną. Bo filozofię to zrobię gdzieś na początku kwietnia chyba… Do końca marca się wyrobię z raportem na 'analiza i interpretacja danych statystycznych’.
A w ogóle to wygrałem z Instytutem Dziennikarstwa. Dziekan uznała moje roszczenia do przedłużenia terminu zaliczania tej zasranej psychologii. No, ja myślę. Czyli, że jestem spokojny.
I’ve been searching my soul tonight.
Leci sobie. W chwili obecnej jestem dość zmęczony. Robiłem Ance stronę, pisałem teksty do wirtualnemedia.pl, szykowałem pisma na warsztaty, pisałem dla brata pracę, gadałem z Adamem Z Lotniska na Skype. Wszystko na raz. No i się obżarłem dzisiaj niemiłosiernie. Ale tak mam, jak mi się nudzi. Jutro mam spotkanie z Il i korki na Bemowie. A w czwartek do domku. Już chcę, już czas.
Nie piszę o Piotrze. Bo nie ma co pisać.
Tak, jest jak zwykle. Czyli nic nie jest.
Mam dość wykazywania inicjatywy. Jeśli nie chce utrzymać tej znajomości, trudno. Czas się poddać.
Szkoda? Tak. No i co z tego?
W chwili obecnej mam dość. Pisania. Czytania. Sprawdzania. Szukania. Jestem śpiący. I zmęczony.
Zwłaszcza psychicznie. Wolny czas oznacza myślenie. A to nigdy się u mnie dobrze nie kończy. Doskonale znajomi to wiedzą.
No właśnie! I czemu nie wiem co u moich Napalonych?!
Mam nowe foto na gronie. Wyszedłem szczupło, ale wiem, że to tylko tak się udało. Kwestia stroju, światła, kompozycji…
I w ogóle mam sporo do napisania, ale po 1. nie mam siły, żeby teraz się uzewnętrzniać, po 2. to mogłoby znów spowodować komplikacje, a po 3. może czasem lepiej milczeć?
Poranny piękny chłopiec na dzień dobry codziennie tylko na JejPerfekcyjnosc.pl!
Poranny piękny chłopiec na dzień dobry codziennie tylko na JejPerfekcyjnosc.pl!
Galantalala, czyli Urszula Chowaniec była gościnią w programie "Jej Perfekcyjność zaprasza na drinka". Grubancypantka, która…
Poranny piękny chłopiec na dzień dobry codziennie tylko na JejPerfekcyjnosc.pl!
Poranny piękny chłopiec na dzień dobry codziennie tylko na JejPerfekcyjnosc.pl!
Poranny piękny chłopiec na dzień dobry codziennie tylko na JejPerfekcyjnosc.pl!
Zobacz komcie
Ja? Nie radosna? Ja zimowa, sentymentalna, rozmarzona, zasesjowana do granic wytrzymałości. A na dodatek zgage mam.
No i ciągle czekam na maila.Po za tym wszyscy zdrowi. :*
ja tesh mam zgage
-> Fairytalle
Sentymentalna, czyli nie radosna :)
-> Fairytalle & peter::w2lich
Manti polecam.