Nadrabiam już, nadrabiam. Znów się opuściłem w pisaniu… I co gorsza – nie mam usprawiedliwienia. Ogarnia mnie jakaś taka apatia – zmęczenie życiem (romantyzm). Czemu? Po co? Nie wiem. Wiem, że mam wątpliwości. A to już niedobrze.
W sobotę – zgodnie z planem, udałem się do Szczecina. Wpadłem tam za wcześnie, więc posiedziałem chwilkę sobie w asprodzkim Domu Chleba. Miło tam. Ale herbata za 3,50 zł to już przesada. Tym bardziej, że drożdżówki są tańsze. No, ale wykosztowałem się ;) Co tam! Stać mnie! (do czasu)
Potem spotkanie PCK. Kilka osób, więc zapowiadało się dość szybko. A tu się okazuje, że trwało i trwało. Nie zdąrzyłem na pociąg o 13:13 (piękna godzina). Więc pojechałem jakimś busem… Ble… Nie podoba mi się to. Ale mam podbitą delegację, a to najważniejsze. Szybko się zmyłem, bo nie ukrywam, że powoli idea czerwonokrzyska – choć wciąż bardzo mi bliska – jakoś nie wzbuza we mnie zapału. Tym bardziej jak widzę w jakich warunkach trzeba w Polskim Czerwonym Krzyżu pracować. Jest ciężko i to mnie po wielu latach zniechęca. Może kiedyś w stolicy znów się zaangażuję?
Może.
Wieczór sobotni to spektakle. Dzień Teatru w mieście trwał. Było naprawdę miło i sympatycznie. Znów się napatrzyłem na ładne męskie ciała (no w końcu pedałem jest się cały czas, a i reżyser nie bez powodu pokazuje to i owo), ale przede wszystkim – myślałem dużo. Jakoś tak mnie wzięło na przemyślenia, związane oczywiście z teatrem, jaki widziałem. I tak sobie siedzę w domu i myślę, a tu nagle… telefon. Kto dzwoni? Piotrek
Byłem trochę przerażony. Bo się nie spodziewałem. Kto mógł przypuszczać?! Dzwonił z Para, bo ma telefon w Heyah i w ogóle. Słabo mnie słyszał, a ja krzyczeć nie mogłem. W końcu nie jestem sam w domu. Pytał co tam, jak tam i w ogóle. I z jednej strony mnie bardzo ten telefon ucieszył – dobrze, że po tym wszystkim nasz kontakt się nie urwał. Ale z drugiej strony – znów powróciły dawne wspomnienia wspólnych chwil i świadomość tego, jak bardzo mi ich brakuje…
Niedziela minęła pod hasłem „nic-nie-robienia”. To pierwszy dzień od baaaaaaardzo dawna, kiedy nie musiałem czegoś zrobić, napisać, dokończyć i zajmować się czymś. I bardzo mi się to podobało. Oczywiście – byle nie za często. Wieczorem ostatnia część Dnia Teatru – kolejne spektakle. Znów niesamowite emocje, wrażenia, myśli, refleksje… Lubię teatr offowy :)
Tam też doszło do trudnej rozmowy z Kaśką K. Podobne dialogi odbywamy co jakiś czas – prawie regularnie. Dotyczą mojego podejścia do Kaśki. W trakcie rozmowy Kaśka K zadała mi 1 ważne pytanie: na kim mi tak naprawdę zależy?
A mi na nikim nie zależy.
I choć wydam się chamem, chujem i prostakiem, to tak powiedziałem, bo tak myślę. Nie wiem, czy wpłynęła na to rozmowa z poprzedniego dnia z Piotrem i fakt, że sobie uświadomiłem swoją samotność i to, że nie mam kogoś na kim mogłoby mi zależeć, czy tak po prostu mam. Ale taka jest prawda.
No i w końcu poniedziałek – znów do szkoły, znów jakiś sprawdzian z polskiego (nic się nie uczyłem, ale myślę, że minimum 3 będzie). Po lekcjach szybko biegłem do lekarza, a tu zatrzymuje mnie jakaś kobieta i mówi, że ma dla mnie materiał do prasy… No to wsiadłem do jej samochodu i mi opowiada, że ona to tworzy coś tam i że chciałaby to pokazać i w ogóle i w ogóle. Nie, no nie ma sprawy – wziąłem jej telefon, podwiozła mnie do lekarza i pożegnaliśmy się.
Do lekarza dostałem się – o dziwo! – błyskawicznie. Pogadaliśmy sobie z nią, jak to zwykle bywa. Wypisała receptę na stałe leki, dała zaświadczenie do wojska, że mam astmę no i pogadaliśmy o moich problemach z trawieniem (tak, mam takowe). Doradzała mi co do diety. Mam jeść: buraki, kapustę słodką i kiszoną, kefiry, płatki, ciemne pieczywo, suszone owoce i cebulę… No ja nie mam nic przeciwko. Jeśli to mi pomoże, to będę nałogowo jadł cebulę :)
Po pierwszej byłem już umówiony z dyrektorem domu kultury – szybko poszedłem i przez pół godziny przygotowałem materiał do artykułu (który w chwili obecnej jest już napisany). Potem miałem rozmawiać z Danielem J (reżyser teatru), ale nie przyszedł dziś do pracy. „Odsypia” – powiedziały mi Danusia i Viola z sekretariatu :) Ale wtedy uświadomiłem sobie, że dziś mam jeszcze być tutaj na jakimś spektaklu jednej ze szkół podstawowych. Poszedłem do domu, zjadłem obiad i… wróciłem.
Spektal „Kopciuszek” (cytuję: „scenariusz autorstwa Christiana Andersena”) był… dziecięcy. To będzie delikatne słowo :) Zmarnowałem czas, ale cóź – taka praca ;) Za to na chwilę przed spektaklem przentowała się jakaś szkoła tańca towarzyskiego dla dzieci i młodzieży. I tam był taki jeden chłopiec… Mmmmmm… Marzenie! Śliczny blondynek z loczkami i niebieckimi oczami. Nie, no rozpłnąłem się. A potem grał rolę księcia w „Kopciuszku”. I mogłem się napatrzeć :)
Potem miałem iść do domu, ale… w tym samym miejscu miało się odbyć spotkanie w sprawie uruchomienia kina offowego w tym miejscu. Poszliśmy z Kaśką K na jakieś małe co nieco i wróciliśmy. Spotkanie trwało prawie dwie godziny i było średnio owocne. Ale… zostałem członkiem rady programowej kina i jurorem w konkursie na nazwę dla takowego :)
Doszła przesyłka od Igi! Mam więc książkę, którą zostawiłem w Wawie plus płytę VCD z filmem „Notting Hill”. Od razu sobie włączyłem (bo nie miałem do co robić) i… przypomniałem sobie ostatnią rozmowę z Igą na Tlenie. Mówię jej, żeby mi szukała faceta w Wawie. Na to ona mówi, że już ma! Pytam kto to i o co chodzi. Ona mówi, że to… Piotr. Więc odpowiadam – Iguś, Piotr mnie nie kocha. A ona na to, że kocha, tylko jeszcze o tym nie wie. Jasne…
A podczas filmu pojawiła się znów tęsknota, żal, chęć… I zasadnicze pytanie: czy ja go kochałem? czy ja go kocham?
Poranny piękny chłopiec na dzień dobry codziennie tylko na JejPerfekcyjnosc.pl!
Poranny piękny chłopiec na dzień dobry codziennie tylko na JejPerfekcyjnosc.pl!
Galantalala, czyli Urszula Chowaniec była gościnią w programie "Jej Perfekcyjność zaprasza na drinka". Grubancypantka, która…
Poranny piękny chłopiec na dzień dobry codziennie tylko na JejPerfekcyjnosc.pl!
Poranny piękny chłopiec na dzień dobry codziennie tylko na JejPerfekcyjnosc.pl!
Poranny piękny chłopiec na dzień dobry codziennie tylko na JejPerfekcyjnosc.pl!
Zobacz komcie
Wstrętny jesteś...
No jak nic-pedał do kwadratu!
Bardzo mi się to podoba:)
Ale,ale,mam dla Ciebie faceta w Wawie!
Iwuś potwierdzi(no wiesz Iwuś,to ten co się dosiadła do nas-tak,taaak,to właśnie ten!!!)
Ano, tak, jeśli to ten, co ja myślę, że to ten, to ja jestem za! Tak, to Ten!:D
a co? w szczecinie brak ladnych mlodych? pewnie tak, cos jak w poznaniu hehehe;D w kazdymr azie zycze ci powodzneia i solidaryzuje si;D
-> Iwo & Iga
Tia... skoro taaaaaaki fajny (a Iwonie to ja wierzę, bo mamy Taki Sam Gust) to się zaraz okaże, że albo zajęty, albo bi i ma dziewczynę albo że szuka kogoś zupełnie innego niż ja... albo co gorsza - że nie szuka na stałe.
-> sumerolog
Nie ma fajnych w Szczecinie. Tzn. jest taki jeden bi... Ale jak ja jestem wolny, to on zajęty i na odwrót... Taki pech.