Piętnasty kwietnia chyba już zawsze będzie dla mnie dniem skrajnych emocji. W końcu jak inaczej reagować na to, że właśnie dziś mijają cztery lata, od kiedy Kenneth Weishuhn, jako jedna z wielu osób LGBTQIA, odebrał sobie życie?

Patryk Sierpowski

Rocznice wymuszają na nas refleksje. Ta dzisiejsza z jednej strony sprawia, że mam ochotę usiąść i się rozpłakać. Wiem, co czują takie osoby. Wiem, w jak strasznej sytuacji się znajdują. Wiem też, czym jest to dla ich bliskich. Obserwuję przyjaciela, którego chłopak przez homofobię odebrał sobie życie. Widzę jego ból i sam zaczynam cierpieć. Ten koszmar całkowicie mnie pochłania i odbiera zdolność do racjonalnego myślenia. Przychodzi wściekłość na wszystko, co mnie otacza. Na Kościół, na zacofanych_e, na milczących_e, na biegających_e z tęczową flagą i jak mantrę powtarzających_e „związki, małżeństwa, równość”.

Najbardziej boli to, że te osoby mijają nas każdego dnia, jednak odchodzą niezauważalnie, nie wytrzymując opresji heteroświata. Nie wyobrażają sobie życia w rzeczywistości, która, jak im się wydaje, nie pozwala im żyć. Warto jednak zastanowić się, czy te powody naprawdę są tylko złudzeniem. Owszem, świat się zmienia i, z czym w pełni się zgadzam, „it gets better”. Właśnie to daje najwięcej sił, żeby przetrwać. Przetrwać, bo jak inaczej określić sytuację osoby transseksualnej, żyjącej w wiejskiej, katolickiej rodzinie czy młodej lesbijki, którą od miesięcy prześladują homofobiczne wiadomości, wyzwiska czy śmiechy na ulicy? Ci ludzie stale przeżywają mękę, z którą część z nas spotyka się tylko od czasu do czasu, gdy mamy nieszczęście trafienia na jakiegoś_ąś trans-, homo- lub queerfoba_kę. Dla innych natomiast jest to przytłaczająca codzienność, niszcząca psychikę i zamykająca człowieka w szafie, z której nie ma ucieczki.

Jak zatem z tym walczyć? Rok temu, organizując Płomień Nadziei, sam porwałem się niejako na walkę z samobójstwami.  Przynajmniej tak sądziłem. Jednym z niewielu plusów, które teraz dostrzegam w tej akcji, było zaangażowanie setek osób, które dzięki temu mogły wypracować strategię walki z tym problemem.

Ważna była też reakcja na śmierć Dominika z Bieżunia, która sprawiła, że o samobójstwach z powodu nienawiści wobec nieheteronormatywności dowiedziała się cała Polska. Fakt, że dzięki zaangażowaniu wielu działaczek_czy udało się ustalić pewien plan działań z Ministerstwem Edukacji, jest równie znaczący. Może on stanowić początek systemowej walki z samobójstwami, tej najbardziej skutecznej, która opiera się chociażby na odgórnie zarządzanych badaniach przesiewowych.

Tutaj właśnie należy się ukłon w stronę organizacji pokroju Lambdy Warszawa. Oddolne inicjatywy takie jak hostel interwencyjny dla osób LGBT, poradnictwo psychologiczne czy ogólnodostępny telefon zaufania stanowią doskonałe zaplecze do pomocy każdemu_dej, który_a doświadcza homo-, bi-, trans- czy queerfobicznej nienawiści.

Jednak ja marzę o świecie, w którym w każdym miejscu będzie można otrzymać takie wsparcie. Marzę też o świecie, w którym niezależnie od organizacji aktywistycznych, będzie można polegać na drugim człowieku. Na mnie, na moich znajomych, na ludziach mniej znanych i na Tobie. Często bowiem łatwiej jest nam zlekceważyć kogoś, kto myśli o samobójstwie. W końcu, komu chciałoby się zawracać sobie głowę człowiekiem, mówiącym, że chce się zabić? Może żartuje? Może mu się nudzi? Może chce mnie zirytować? A może faktycznie za chwilę się zabije?!

Reaguj! Zawsze! Jeśli zauważasz u swojego_ej znajomego_ej coś podejrzanego, działaj! Powiedz o tym komuś, porozmawiaj z rodzicami czy bliskimi tej osoby. Zaproponuj jej kontakt do Ciebie, gdy będzie czuła się gorzej. Jeśli natomiast dowiedziałaś_łeś się, że ten ktoś myśli o samobójstwie (nie lekceważ żadnych komunikatów), wezwij pomoc! Niezależnie od tego, co myślisz, zadzwoń na pogotowie lub policję. Pozostając bierną_ym, za dużo ryzykujesz.

***

Wierzę w utopię. Wiem – to naiwne, jednak tylko ona pozwala mi sięgać dalej i nie ograniczać się do pragmatyzmu, jakim jest walka z samobójstwami spowodowanymi opresją heteromatrixu. Wszystko dlatego, że niezależnie od tego, ilu osobom pomożemy, tego typu myśli pojawią się u wielu innych. Źródło problemu nie zostanie przecież unieszkodliwione.

I właśnie ono budzi we mnie największą wściekłość. Kto jest odpowiedzialny za wszystkie te tragedie? Księża spokojnie opowiadający o wewnętrznym nieuporządkowaniu gejów i lesbijek, nauczyciele_ki mówiący_e, że osoby trans* nie są ludźmi czy jednostki rzucające w naszą stronę podłe komentarze. Wszystko czynione bez świadomości, że to właśnie oni_e mają na swoich rękach krew Kennetha Weishuhna, Leelah’i Alcorn, Dominika z Bieżunia czy Jamey’ego Rodemeyera.

Tak, jak bardzo wkurza mnie ta nienawiść, tak samo ciśnienie podnosi mi brak reakcji, czyniący nas za nią współodpowiedzialnymi. Bez sprzeciwu wobec homofobii czy transfobii, my również przyczyniamy się do śmierci tamtych osób. Otwarcie oczu na opresję i stawianie oporu jest podstawą, bez której nie ruszymy dalej! A naprawdę mamy za co i dla kogo walczyć!


 

Jeśli masz myśli samobójcze lub ktoś z Twoich znajomych może myśleć o odebraniu sobie życia, do Twojej dyspozycji jest telefon zaufania (od 12:00 do 22:00 dla dzieci i młodzieży – 116 111, od 14:00 do 22:00 dla dorosłych – 116 123)! Możesz też zadzwonić pod ten numer:
22 628 52 22 (od poniedziałku do piątku w godzinach od 18:00 do 21:00),
który jest przeznaczony dla osób LGBTQIA lub napisać na któryś z poniższych adresów mailowych:
psycholog@transfuzja.org.
poradnictwo@lambdawarszawa.org
Pamiętaj, nie jesteś sam_a! Zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie chciał Cię wysłuchać, pomóc Ci w rozwiązaniu Twoich problemów. Wystarczy, że dasz sobie szansę!

 

Wypowiedz się! Skomentuj!
BRACIA S – wyobraźmy sobie, że dwie osoby, które mają krytyczny stosunek do otaczającej ich rzeczywistości, zaczynają działać społecznie. Pójdźmy dalej - niech te dwie osoby będą parą osiemnastolatków. Żeby lekko podkolorować, będą nimi bracia bliźniacy. Niech mają na imię Patryk i Mateusz. A co, jeśli to wszystko okaże się prawdą? Poznajcie Braci S i ich punkt widzenia.