Beata postanowiła wrócić do pięknych lat 80. XX wieku. W takiej stylistyce utrzymany jest nie tylko teledysk ale i sama piosenka. A tytuł… no, wiadomo – naciągany, bo można w ten sposób zmonetyzować popularność pewnego serialu…

„Gambit”

Niełatwo jest pisać o artystce, która ma tak silną fan-base. Po prostu wiadomo, że jest masa ludzi, którzy będą kochać cokolwiek, co Kozidrakowa przygotuje. Tym razem jednak boję się mniej, bo akurat o „Gambicie” mam do powiedzenia tylko dobre rzeczy.

Zacznijmy od samej piosenki. To historia miłosna (zaskoczenie?), w której ona miała być królową ale on zaczął wybijać się na pozycję króla. I w ten sposób odkrywa swoje wady. „Chciałbyś złotym królem być” – śpiewa Beata – „walczyć ze mną z całych sił… A teraz odejdź, tam są drzwi”. To historia kobiety, która zna swoją wartość i nie pozwoli sobie, żeby ktoś w związku próbował ją przyćmić. O nie, nie. „W te szachy nie będę już tak z tobą grać”!
Jedyna, drobna rzecz, jaka mi przeszkadzała na początku to słowo „bejbe”. Jest trochę nienaturalne. Ale tylko początkowo. Po chwili uświadamiam sobie, że ono – mimo (za) częstego powtarzania – jest jednak naturalne dla piosenek i stylistyki lat 80. XX wieku.

Świetna, doskonała, absolutnie boska muzyka syntezatorowa. To właśnie zastosowanie tego instrumentu plus lekko zmodyfikowanej linii perkusyjnej tworzy ten charakterystyczny styl muzyki sprzed prawie 40 lat. Uwierzcie mi, że przyjemnie słuchałoby się nawet samej tej melodii bez śpiewu Beaty. To jest po prostu dobrze napisany podkład.

Teledysk nagrany jest w stylistyce filmu kryminalnego. On sprzedaje znaczki, które połknięte przez ludzi dają im radość. Ale radość chwilową – po niej następuje zima, chłód i otchłań. Sprzedaje je młodym i starym, bez baczenia. I wtedy wkracza Beata, która najpierw spotyka się z nim, a potem pod jego nieobecność spala samochód, w którym znajdował się klaser ze znaczkami.
Wiadomo, że chodzi o narkotyki. Ale w tej piosence wiele jest taki metafor. Zamiast sushi czy makaronu, przestępca je pałeczkami gumowe żelki, a potem grozi swoim ludziom nie pistoletem tylko… ośmiornicą. Kupuję tę zabawę. Ona dodaje po prostu jeszcze jedną warstwę znaczeniową do klipu, pozwala banalnej historii uciec od oczywistości. Maciej Adamczak, który reżyserował całość, dokonał bardzo ciekawych wyborów.

Wszystko to spaja się w jakąś pasującą genialnie całość. W jakiś ciekawy miks dźwięku i obrazu, wartego zobaczenia i przesłuchania – ale więcej niż raz, żeby pozbyć się awersji do słowa „bejbe”. Świetny teledysk to świetnej piosenki. I tylko Beata wygląda w niej… no tak, że zdarzało się jej wyglądać lepiej. Ale to już tylko drobnostka.

I dlatego właśnie polecam.

Ten materiał nie powstałby bez Was. Wspieraj mnie na Patronite!

Wypowiedz się! Skomentuj!