Zaczęłam oglądać ten serial z dwóch powodów: bo mam wielu znajomych stewardów oraz bo Kaley Cuoco. Oglądałam dalej, bo świetny pomysł na fabułę i bo doskonałe wykonanie.

„Stewardesa” to thriller z elementami czarnego humoru, który powstał na podstawie powieści Chrisa Bohjaliana. Produkcja przedstawia historię pewnej stewardesy, która budzi się w niewłaściwym hotelu, niewłaściwym łóżku, z martwym mężczyzną u boku i nie ma bladego pojęcia, co wydarzyło się w nocy. Prawda, że dobrze się zaczyna?

W głównej roli w serialu zagrała Kaley Cuoco, którą ja znam i kojarzę przede wszystkim z „Teorii wielkiego podrywu”, gdzie grała sąsiadkę głównych bohaterów – Penny.

Tutaj jednak widzimy ją w zupełnie innym wcieleniu. Grana przez nią stewardessa jest co prawda roztrzepaną, nadużywającą alkoholu i imprezującą za dużo młodą dziewczyną ale ma też swoje dramatyczne oblicze. Gdy odkrywa martwego mężczyznę w łóżku, sprawy się komplikują. W sytuację szybko angażuje się FBI i całe jej życie wywraca się do góry nogami. Jest dynamicznie ale serial nie śpieszy się niepotrzebnie. Jest świetnie wyważony.

Projekt pochodzi z portfolio HBO Max. Premiera serialu „Stewardessy” w HBO GO miała miejsce 26 listopada 2020. Tego dnia pierwsze trzy odcinki produkcji dodane zostaną do serwisu. Premiera kolejnych odcinków odbywa się będzie co tydzień, w czwartki, po dwa odcinki. Całość liczy 8 odcinków.

Z niecierpliwością czekam na kolejne, bo każdy z odcinków kończy się na dobrze zaplanowanym cliff hangerze, który sprawia, że na kolejne przygody naprawdę czeka się w napięciu.

I dlatego właśnie polecam.

Zwiastun serialu:

Wypowiedz się! Skomentuj!