Jest jakaś minidyskusja o poznańskich wyborach Mr. Gay Poland 2019 i performensie drag queen Mariolki Rebell. Że podczas show poderżnęła gardło plastikowej seks-lalce z twarzą abp. Jędraszewskiego.

  1. Oczywiście, najbardziej przeżywa psychoprawica. Ale to mnie nie zaskakuje. Niech tam sobie krzyczą i w ogóle, mają oprawo do negatywnej oceny występu. Tak jak każdy ma prawo do oceny dowolnej sztuki, na którą się natknie. Szkoda tylko, że nie byli na samym show a znów posługują się zapośredniczonymi przekazami. To zawsze rodzi niebezpieczeństwo, że nie zrozumiemy tego, co widać na zdjęciach, bo nie znamy kontekstu i całego performensu.
  2. Jestem przeciwko przemocy. Niby to oczywiste, ale wolę napisać. Skrajnie mało sytuacji usprawiedliwia użycie przemocy i większość z nas w swoim życiu na takie sytuacje nigdy się nie natknie. Na szczęście.
  3. Nie obraża mnie performens z wyborów Mr. Gay Poland 2019. Ani jako katoliczkę (no co?! nadal jestem!), ani jako osobę LGBTQ+, ani jako człowieka. Co prawda nie widziałam go na żywo ale ponieważ znam artystkę, która go wykonywała i wiem, jak wyglądają jej występy, mam więcej jak pewność, że show nie było nawoływaniem do przemocy tylko próbą artystycznego wyrażenia pewnych emocji, które nagromadziły się u wielu ludzi po słowach hierarchy. Mówiąc krótko: Mariolkaa Rebell chciała pokazać, że jest wkurwiona i bezsilna a nie, że trzeba kogoś atakować.
  4. Bawi mnie nagła reakcja niektórych podmiotów na to, że TVP (tak, TVP!) zarzuca środowisku LGBT (bo już nie tylko samej artystce ale całemu środowisku!), że chcemy źle dla kościoła, jego przedstawicieli i wiernych. Bo przecież TVP zarzuca nam to cały czas. Rozumiem, że po każdym Marszu Równości, który przejdzie w Polsce, też będziemy przepraszać? Bo przecież w narracji TVP są one wymierzone właśnie w kościół, mają na celu obrazę, atakowanie i w ogóle szerzenie piekła na ziemi. Tej ziemi.
    Uspokójmy się i nie śpieszmy się. Raz, że był to występ jednej artystki na jednej komercyjnej imprezie a nie manifest wszystkich pozarządówek w imieniu tysięcy osób. A dwa, że znów stawiamy się w pozycji ofiary – TVP nas atakuje, a my przepraszamy, że istniejemy.
  5. W ogóle kwestia bycia ofiarą jest ciekawa. Taką narrację tworzy większość LGBT ngo w Polsce. Biją nas, zabierają prawa, atakują, zabraniają. A my nigdy nie oddajemy, bo jesteśmy taką właśnie figurą ofiary bezbronnej. Zawsze wówczas przypominam sobie o nieszczęsnej Rafalali, która jednak potrafi oddać, zaatakować, oblać wodą (to nie znaczy, że popieram WSZYSTKIE jej działania). Albo Stop Bzdurom, którzy nie boją się pojawić, podejść, poskakać, pozagłuszać. Albo zakleić homofobiczne naklejki. Nie godzą się na bycie pasywnymi ofiarami, same przechodzą do kontr-ataku. Jeśli więc patrzeć na show Mariolki Rebell jako na atak, to raczej niegroźny kontra-atak. Nie porównujmy bowiem siły rażenia słów arcybiskupa, który zachęca tysiące, jeśli nie setki tysięcy wiernych do brania sprawy w swoje ręce w kwestii „zarazy” do jednego krótkiego show szeregowej drag queen na jednej małej imprezie w Poznaniu, na której było pewno kilkadziesiąt, może kilkaset osób.
  6. Brakuje mi trochę takiego wkurwionego queeru w Polsce. Takiego, który bierze czasem sprawy w swoje ręce. I zamiast czekać, reagować pismami i apelami, po prostu działa. Jak trzeba, to – jak w USA – zakłóci mszę. A innym razem – jak u nas – zamaże homofobiczne napisy na przyczepach jeżdżących po kraju. Cieszę się, że coś się dzieje w tej sprawie ale nadal mi tego brakuje.
  7. No i na sam koniec… Ej, poważnie? Rozmawiamy o jednym z wielu drag queen show, podczas którego ktoś sobie wymyślił może niesmaczny ale na pewno niegroźny performens i nagle to jest temat i powód do przepraszania kogokolwiek? Przypominam, że kilka tygodni temu na ulicach w Białymstoku zrobili Polowanie Na Pedała. Dosłownie. A my teraz dyskutujemy nad tym, czy przepraszać za jakiś artystyczny wybryk. No chyba komuś się zachwiały proporcje.

Fot. Punto Punto Club

Wypowiedz się! Skomentuj!