Rafał Trzaskowski pali, ale się nie zaciąga. A każdy wie, że nawet jak się nie zaciąga, to i tak jest się, przynajmniej w jakimś stopniu, palaczem. No i tak właśnie wygląda sprawa prezydenta Warszawy i jego stosunek do Parady Równości.

Inne komentarze w tej sprawie:
Perfekcyjność: musimy wykluczyć gejów z Parady Równości
Sierpowski: Droga Parado, sisterhood not cisterhood!

Parada, jak dobrze wiadomo, na całym świecie jest nie tylko demonstracją politycznych, czy raczej społecznych, postulatów, ale raczej karnawałem. Przez cały rok różne instytucje i różne osoby aktywnie animują na rzecz naszych praw, a Parada jest, można powiedzieć, jakimś zwieńczeniem, podsumowaniem, właśnie odwróceniem porządku, kiedy możemy się nie bać, czuć się dumne i dumni, afirmatywnie i pozytywnie, bawić się. Tym jest, jak mi się zdaje instytucja, Gay Pride’ów. Cóż zatem, Rafał Trzaskowski, który jako pierwszy prezydent obejmujący tę imprezę (choć polityczną, to jednak imprezę) bierze papierosa już do ust – to wiąże się, rzecz jasna, z rajdem prawicowych mediów, oburzeniem, być może, konserwatywnego elektoratu liberałów etc. No ale, jak się obejmuje, to się obejmuje w całości. Albo nie obejmuje się w ogóle, co robi jednak większość prezydentów i prezydentek polskich miast. Dlatego decyzja Rafała Trzaskowskiego, jego sztabu, piarowców whatever, żeby żadna kamera i żaden aparat nie uchwycił go w kadrze z dragami czy przegiętymi ciotami jest jakimś takim właśnie szczeniackim paleniem. Że tak, ale bez przesady, dla szpanu, że prawa człowieka, że wszyscy są tacy sami. W końcu chodzi w tym projekcie o unifikację nas i ich do jednej obywatelskiej, prawno-człowieczej, masy. A w tej masie nie ma miejsca na dziwaków, queerów, pedałów etc.

I tak jak nie ma miejsca na takie sytuacje w życiu codziennym, bo wiąże się to z przemocą, wykluczeniem i stygmatyzacją, tak właśnie Parada jest miejscem, sytuacją i wspólnotą, gdzie takie zachowanie nie stanowi dla nikogo problemu. Jest afiszowane, wykrzykiwane i dumnie kroczy ulicami miasta, gdzie w normalnych warunkach musi spuszczać wzrok, gdy widzi grupę mężczyzn plujących jej/jemu pod nogi.

Dlatego taka decyzja, moim zdaniem, jest skandaliczna, bo jakoś fatalnie asekurancka, choć, każdy dobrze to wie, i tak udzielenie patronatu wiąże się z pewnymi konsekwencjami. A jedno zdjęcie z dragiem obok naprawdę nic nie zmieni. Trochę to po prostu dziwne i przykre, jak chce widzieć i pokazywać LGBTQIA prezydent Trzaskowski.

A jeszcze gorsze jest chyba to, że tak postawiony warunek organizatorki Parady Równości przyjęły i zapewniły sztab Trzaskowskiego, że nie będzie żadnego dargu w obszarze promieniowania majestatu normalności Trzaskowskiego. Jeśli hasła tolerancji i akceptacji oznaczają wpasowanie się w sztywne ramy normatywności, które każą nam być takimi samymi, tak samo kochającymi, tożsamymi z hetero, to nie jest to mój prezydent. I na pewno nie jest to moja Parada.

Jeśli Trzaskowski ma jakieś ambitniejsze plany polityczne na najbliższy czas, to można to wszystko odebrać jako zwyczajny zabieg piarowy, gdzie Parada została wykorzystana na rzecz wizerunku Trzaskowskiego. A Parada dała się wykorzystać i zatracić piękną wielowątkowość kultury LGBTQIA na rzecz, być może, przyszłej kampanii Trzaskowskiego.

Wypowiedz się! Skomentuj!