Sebastian Barry „Dni bez końca”

Przyznam szczerze, że książka mnie zaskoczyła. Historie, które dzieją się w czasie wojny secesyjnej, nie są moimi ulubionymi. A jednak Barry’emu udało się zrobić książkę, która nie jest wojenną opowieścią.

Jasne, są tu sceny wojenne. Okrutne, czasem opisywane w sposób drastyczny i bardzo bezpośredni – leżące urwane części ciała, wykrwawiający się młodzi mężczyźni, bezsensowne morderstwa. Ale to tylko element tej historii i tło, które pozwala nam lepiej czuć się w czas, gdy dzieje się akcja. W czasy, gdy nie było zaskakującym zabicie kogoś i oddalenie się bez konsekwencji.

Tak poznajemy głównego bohatera Thomasa McNulty’ego – dziecko wówczas jeszcze – z irlandzkiej rodziny imigranckiej, który rusza w prawie samotną podróż. Prawie, bo już na jej początku poznaje Johna Cole’a. I tego Johna Cole’a pokocha dość szybko i na zawsze. O ich relacji, ich ciężkiej pracy, ich strachu, ich walce i ich przybranej córce jest ta opowieść.

Piękne w tej książce jest to, jak mówi o tematach, które dziś nazwalibyśmy tematami LGBT, nie mówiąc o nich w ten sposób. Wszak w II połowie XIX wieku nie istniały jeszcze „tematy LGBT”.

Cała powieść jest narracją Thomasa i z jego perspektywy opowiada świat. Nie jest to jednak pamiętnik a raczej tocząca się opowieść spisana na papierze. I jak to z takimi historiami bywa, czasem na opowiedzenie jednego dnia potrzeba kilkunastu stron a czasem na streszczenie spokojnych kilku lat – zaledwie kilka zdań. Ta naturalność tej opowieści bardzo mnie urzekła.

Wydawca w opisie książki pisze:

Niebanalna historia, świeże spojrzenie na mroczne lata w historii Ameryki, tragiczne i brutalne wydarzenia opisane zdumiewająco pięknym, lirycznym językiem – wszystko to sprawia, że nową powieść wybitnego irlandzkiego pisarza uznano w świecie anglosaskim za jedno z największych wydarzeń literackich 2017 roku.

I mnie to też nie dziwi. W polskim wydaniu warto podkreślić rolę tłumacza – Jędrzeja Polaka – który brawurowo poradził sobie z użyciem słownictwa XIX-wiecznego przy zachowaniu współczesności gramatycznej opowieści. Dzięki temu całość czyta się szybko a historia pochłania nas całkowicie.

I dlatego Wam ją polecam.

Sebastian Barry „Dni bez końca”

tłumaczenie: Jędrzej Polak
wydawca: W.A.B., 2019

Wypowiedz się! Skomentuj!