Nie, nie zaskoczyła mnie decyzja Prezydenty Warszawy. Raczej utwierdziła mnie w tym, że jest jedną z nielicznych osób w polityce, która ma swoje zdanie, swoje poglądy i szczerze w nie wierzy.

To, że się z tymi poglądami nie zgadzam, to już inna kwestia. Tym niemniej w dobie polityczek i polityków, którzy gotowi są w każdych wyborach zmieniać partię, byleby tylko zwiększyć swoje szanse na wyborcze zwycięstwo – doceniam konsekwencję Hanny Gronkiewicz-Waltz.

Kontr-przykładem niech będzie choćby Patryk Jaki. W 2003 roku wstąpił do Forum Młodych PiS, by trzy lata później wylądować już w Platformie Obywatelskiej. Zaraz po wyborach do rady miasta (dostał się), zmienił partię na Prawo i Sprawiedliwość – nie na długo jednak. Oto bowiem, już jako poseł Sejmu VII kadencji dołączył do klubu parlamentarnego Solidarna Polska. Gdzie zobaczymy go za rok lub dwa? Tego nikt nie wie. Pewne jest jedno: najprawdopodobniej gdzie indziej, niż dziś.

Hanna Gronkiewicz-Waltz od lat powtarza, że przed podjęciem decyzji lubi radzić się Ducha Świętego.  W 1998 roku powiedziała w wywiadzie:

Z nauczania Pisma Świętego wynika, że przez głowę każdej instytucji na kraj może spłynąć Boże błogosławieństwo. Wierzę w to, czego naucza Pismo Święte i dlatego świadomie poddaję instytucję, w której pracuję pod Boże błogosławieństwo.I jestem pewna, że ma to duchowy wpływ. Pamiętam, że w czasie jednej z modlitw o. Ricardo przekazał mi słowo o Józefie jako zarządcy dóbr, mówiąc do mnie: „Ty nie jesteś już więcej Hanna, ty jesteś Józef”. Myślę, że to ma związek.

Cieszy mnie więc to, że są jeszcze w Polsce politycy, którzy w coś wierzą i są konsekwentni. Bez ironii czy sarkazmu.

To, że z powodu tej konsekwencji cierpi Warszawa, to inna sprawa. Wszelkie badania dowodzą, że miasta, które otwierają się na różnorodność i na osoby LGBTQ po prostu na tym zyskują. Ot, choćby ostatni raport koalicji Open For Business – zawiązanej przez prywatne firmy – wskazuje i dokładnie analizuje konkretne przykłady miast, które na otwieraniu się na osoby niehtero zarabiają. Raport możecie znaleźć tutaj.

Rok rocznie – gdy jeszcze organizowałam Paradę Równości w latach 2011-2016 – wysyłaliśmy do Prezydenty Warszawy pismo z prośbą o patronat. Co roku podobne, wymieniające postulaty marszu, kryjące się za nimi wartości oraz wspierające je organizacje. Niektórzy pukali się w czoło i mówili: po co wysyłacie, skoro wiecie, że odpowie negatywnie? Ale my wiedzieliśmy, że trzeba. Raz, żeby dać jej szansę na zmianę zdania (bo przecież ma do tego prawo), a dwa – żeby nikt nam nie powiedział: „nie wysłaliście, a może w tym roku by się zgodziła?” Więc rok rocznie szedł piękny, podpisany list.

Jasne, mogła nam Hanka w tym roku sprawić miłą niespodziankę na koniec swojej ostatniej kadencji. Po prostu mogła machnąć ręką i wziąć przykład z prezydentów Poznania czy Gdańska. Nie chciała, trudno. Taką prezydentę sobie Warszawa wybrała.

Nie pozostaje nam nic innego, jak mieć nadzieję, że osoba, która zastąpi HGW na jej stołku, będzie osobą inną – taką, która jednak zauważy osoby nieheteronormatywne w Warszawie i zechce je docenić tym – co warto pokreślić – czysto symbolicznym gestem, który nie wiąże się ani z koniecznością obecności na Paradzie Równości, ani jakimikolwiek wydatkami dla budżetu miasta. Ale zarazem, że będzie to decyzja wynikająca z przekonań a nie politycznego wyrachowania.

Foto: Platforma Obywatelska RP/CC BY-SA 2.0/Wikimedia Commons

Wypowiedz się! Skomentuj!