I nie, nie żartuję. Uważam, że zarówno Parada Równości, jak i wszystkie inne organizacje pozarządowe, które zajmują się prawami człowieka i obywatela powinny stanąć murem za ONR i ich legalnie zgłoszonym zgromadzeniem.

Co się wydarzyło?

  • ONR (a w zasadzie – osoba prywatna kojarzona z ONR) w tzw. trybie uproszczonym zgłosił manifestację w okolicy ambasady Izraela.
  • Takiej manifestacji zakazać nie może ani miasto, ani wojewoda (chyba że odbywałaby się na trasie tzw. zgromadzeń cyklicznych).
  • Wojewoda mazowiecki specjalnym rozporządzeniem wyłączył z ruchu pieszego i kołowego kilka ulic wokół ambasady Izraela. Użył przy tym przepisu, który stosuje się, jeżeli jest to „niezbędne do ochrony życia, zdrowia lub mienia oraz do zapewnienia porządku, spokoju i bezpieczeństwa publicznego” oraz może dotyczyć tylko “zakresu nieuregulowanego w przepisach powszechnie obowiązujących”.
  • Przepis, jakiego użył wojewoda mazowiecki Zdzisław Sipiera, żeby zamknąć ulice może zablokować KAŻDĄ manifestację w kraju.

Najpierw, dla porządku i dla pewności: skandalem jest to, co robi ONR i jako organizacja powinna zostać dawno zdelegalizowana i rozwiązana. Tak się jednak (jeszcze?) nie stało. Co oznacza, że ONR jest podmiotem takim samym, jak każdy inny i ma prawo organizować manifestacje.

Smaczku sprawie dodaje fakt, że – jak wynika z listu Prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz – rejestracji zgromadzenia dokonała osoba prywatna. Sprawa może więc dotyczyć nie „wielkich organizacji” i „wielkich narracji” ale każdego obywatela RP.

Stosowanie kruczków i wybiegów prawnych oraz nadużywanie prawa w celu blokowania LEGALNYCH ZGROMADZEŃ przećwiczyliśmy już w Polsce nie tak dawno. Prezydent Warszawy Lech Kaczyński odmówił kilkanaście lat temu rejestracji Parady Równości, tłumacząc to m.in. „promowaniem zboczeń i obrazą uczuć religijnych„. Po latach walki przed Trybunałem Sprawiedliwości udało się dowieść, że decyzja była nielegalna. To jednak, że po latach coś udowodniono, nie zmienia faktu, że uczestniczki i uczestnicy Parady Równości w 2004 i 2005 roku musieli obawiać się o swoje życie i zdrowie, biorąc udział w zorganizowanych wówczas – wbrew sprzeciwowi władz – wydarzeniach.

Dziś wojewoda mazowiecki postanowił nadużyć prawa dla politycznej zagrywki. Zdecydował się uniemożliwić realizację konstytucyjnego prawa każdej osoby do gromadzenia się. Zastosowany wybieg umożliwić może każdemu wojewodzie zrobienie dokładnie tego samego.

To oznacza, że pod znakiem zapytania stoją Parada Równości 2018 i Marsze Równości w Łodzi, Krakowie, Poznaniu, Trójmieście, Wrocławiu, Toruniu…

Stąd dziwi mnie brak reakcji m.in. organizacji odpowiedzialnych za ich organizację na zaistniały skandal. Możemy bowiem nie zgadzać się w poglądach z ONR (ba! mam nadzieję, że tak jest!) ale jednak czym innym jest sprzeczność poglądów a czym innym zakaz ich wygłaszania. Przecież gdyby okazało się, że narodowcy robią coś nielegalnego, głoszą jakieś nienawistne hasła i zachowują się agresywnie, miasto ma prawo natychmiast takie zgromadzenie rozwiązać a jego uczestników ukarać. Proste.

Cenzura prewencyjna zgromadzeń publicznych jest kolejnym krokiem do odebrania resztek wolności obywatelskich w Polsce. Nie możemy teraz milczeć.

Pamiętajmy o zdaniu: Nie zgadzam się z tym co mówisz, ale oddam życie, abyś miał prawo to powiedzieć. Dziś wybrzmieć powinno ono jeszcze mocniej.

Wypowiedz się! Skomentuj!