A że nie miał z kim na szybko się umówić na świętowanie ważnej zmiany w życiu, padło na mnie. Jak zwykle w takich sytuacjach kryzysowych.

Od słowa do słowa, wpadł też do nas Bonek. A to już oznaczało poważniejszą imprezę. Poza litrami alkoholu pojawiła się więc także pizza. Biedny Kacper musiał to wszystko dzielnie znosić na trzeźwo ale dał radę!

Filipowi raz jeszcze gratuluję nowej pracy!

Wypowiedz się! Skomentuj!